Oszczędności Polaków rosną. Jednak po pandemii widać wzrost konsumpcjonizmu
Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek poinformowała, że rekordowe kwoty depozytów bankowych zarówno polskich gospodarstw domowych jak i firm to wynik niepewności towrzyszącej pandemii. Dodała, że gdy gospodarka się otwiera widoczne są pierwsze symptom spadku dynamiki depozytów a wzrostu konsumpcji.
Według głównej ekonomistki Banku Pocztowego ze względu na pełne otwarcie gospodarki po pandemii koronawirusa, należy spodziewać się że dynamika będzie malała, choć może pozostać na poziomie 8-9 proc. Dodała, że ludzie jednak ruszą na zakupy i wtedy będzie można mówić o tzw. odłożonym popycie.
Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego przypomniała, że pieniądze zawsze należy wydawać rozsądnie oraz rozsądnie je odkładać. Dodała, że w jej opinii, nadal zbyt wielu Polaków nie stać na jakiekolwiek oszczędności.
- Gdy przeciętny człowiek słucha, że depozyty ludzi przekroczyły bilion złotych to może dostać palpitacji serca, gdy sam ledwie wiąże koniec z końcem. Wpadamy tu niestety w analizach w tzw. gaussizm. Patrzymy na przeciętne zasoby co jest potrzebne, ale przede wszystkim trzeba coraz więcej zwracać uwagi na skrajności przejawiające się w tym, że spora część ludzi ma spore kłopoty finansowe - powiedziała prof. Mączyńska.
Inwestycje przedsiębiorstw
Prof. Mączyńska odniosła się do rosnących oszczędności przedsiębiorstw. Zaznaczyła, że muszą mieć one bodźce do inwestowania.
- Zasoby gotówkowe leżąca na ich kontach nie pracują należycie, nie profitują a powinny w formie inwestycji i przynosić przedsiębiorstwu dochody bardziej satysfakcjonujące niż te z lokat. To świadczy o negatywnych zjawiskach makroekonomicznych, o tym, że firmy nie widzą w perspektywie dostatecznego popytu - powiedziała.
Dodała, że przedsiębiorstwa, które nie zainwestują zwłaszcza w nowoczesne technologie, sztuczną inteligencję przegrają a dotyczy to tak dużych firm jak i tych najmniejszych.
Monika Kurtek odniosła się do dywagacji o możliwym wzroście stóp procentowych. Według niej w czerwcu RPP stóp nie podniesie, choć wszystko wskazuje na to, że zrobią to państwa znajdujące się w podobnej sytuacji jak nasza, tj. Czechy czy Słowacja.
- Większość członków RPP chce się jeszcze utwierdzić w przekonaniu, że wzrost gospodarczy jest trwały. Czynnikiem, który może skłonić Radę do podjęcia decyzji o podwyżce stóp jest inflacja, która według Eurostatu już przekroczyła u nas 5 proc. - podkreśliła.