Jak już informowaliśmy, Zarząd PKP Cargo podjął decyzję o przeprowadzeniu zwolnień grupowych przez zakłady i centralę firmy. Zwolnienia obejmą 30 proc. pracowników - 4142 osób. "Pracownicy Sekcji Utrzymania i Napraw Taboru zatrudnieni w Jaśle, Tarnowie, Nowym Sączu obawiają się, że wszyscy stracą pracę", podaje "GW". W PKP Cargo SA w Gdyni ma zostać zwolnionych 362 pracowników Północnego Zakładu Spółki.
Do sprawy masowych zwolnień na łamach portalu Tysol.pl odnieśli się związkowcy z NSZZ "Solidarność".
– Zwolnienie 30 proc. ludzi spowoduje niewydolność PKP Cargo. Już teraz, gdy część osób jest na nieświadczeniu pracy, klienci chcą z nami zrywać umowy, ponieważ nie jesteśmy w stanie obsłużyć klienta w sposób taki, jaki się należy. Brakuje maszynistów, brakuje rewidentów, brakuje ustawiaczy – mówi Henryk Grymel, przewodniczący Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ.
Związkowiec podkreśla , że powinien być przedstawiony plan restrukturyzacji, plan naprawczy firmy. – Bo skąd wzięto te 4142 osoby czy 30 proc. załogi? Powinien więc zostać nam pokazany plan naprawczy, który jest tajny, w którym będzie opisane, jaki jest stan firmy – mówi Grymel.
Jego zdaniem powody zwolnień są inne, niż oficjalnie twierdzi spółka.
– Za chwilę PKP Cargo będzie niewydolne, a obce spółki ukraińskie, niemieckie, czeskie przejmą rynek. Chcę zaznaczyć, że rynek jest wart w tej chwili 5 miliardów złotych. Ruszy CPK, zacznie się za chwilę odbudowa Ukrainy, wywóz zboża z Ukrainy. Wszystko pójdzie przez Polskę. Moim zdaniem ktoś teraz tu kombinuje, jak wyeliminować Cargo z tego potężnego rynku przewozowego – ostrzega Henryk Grymel.
Związkowiec zapowiada protesty. Już w tej chwili związki zawodowe działające w PKP Cargo organizują pikiety pod zakładami Cargo. Kolejne odbędą się 26 lipca – w Tarnowskich Górach i we Wrocławiu, a 30 lipca w Poznaniu.