Hipokryzja i zakłamanie Niemiec! Głośne deklaracje, ciche biznesy

Niemcy, które z zapałem przywdziewają moralizatorskie szaty i pouczają innych o etyce, same tkwią po uszy w hipokryzji. Jak ujawnia dziennik „Handelsblatt”, trzy lata po brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę, aż 2500 niemieckich firm nadal prowadzi działalność na rosyjskim rynku, zasilając kasę Kremla miliardami euro z podatków. To rażący przykład podwójnych standardów, gdzie głośne deklaracje solidarności z Ukrainą idą w parze z cichym wspieraniem agresora.
Niemcy z lubością przywdziewają szaty moralnych autorytetów. Pouczają świat o wartościach, demokracji i prawach człowieka. Jednak za tą fasadą kryją się fakty, które obnażają brutalną prawdę.
Ujawnił to dzisiaj niemiecki dziennik "Handelsblatt".
- Trzy lata po rosyjskiej inwazji na Ukrainę aż 2500 niemieckich firm wciąż prowadzi działalność w Rosji, zasilając budżet Kremla miliardami euro
- pisze dziennik, obnażając zakłamanie rodzimego biznesu i wspierającego go rządu kanclerza Olafa Scholza.
To nie są pomyłki czy wyjątki. To świadoma decyzja niemieckiego biznesu, który, mimo wojny, wybiera zysk ponad zasady, a niemieckie służby milczą. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że nie wiedzą o tym, gdzie i jakie interesy robią firmy niemieckie firmy.
Dwa oblicza niemieckiego biznesu
Z danych Uniwersytetu Yale wynika, że zaledwie 34% zachodnich firm opuściło Rosję po inwazji w lutym 2022 roku. Reszta pozostała. Kijowska Szkoła Ekonomii wskazuje jeszcze niższą liczbę – 32%.
- 45 procent firm nadal prowadzi działalność w Rosji, a 22 procent powoli planuje wycofanie. Pozostali najwyraźniej nie mają takich planów
- pisze dziennik.
W przypadku firm niemieckich sytuacja jest jeszcze bardziej uderzająca. Szacunki Niemiecko-Rosyjskiej Izby Handlu Zagranicznego mówią jasno, że niemieckie firmy w najlepsze dalej prowadzą w Rosji interesy.
-89 procent niemieckich firm nadal prowadzi interesy w Rosji
- pisze dziennik.
Wśród nich znajdują się giganci, tacy jak Beiersdorf (producent kosmetyków Nivea), Bayer czy Ehrmann. Firmy te od lat krytykowane są za to, że poprzez płacenie podatków w Rosji, de facto wspierają machinę wojenną Putina.
Hipokryzja u szczytu władzy biznesowej
Podwójne standardy sięgają najwyższych szczebli niemieckiego biznesu. Przykład? Catharina Class-Mühlhäuser, szefowa Komisji Stosunków Gospodarczych z Europą Wschodnią.
- Jako szefowa stowarzyszenia Claas-Mühlhäuser jest nie tylko lobbystką na rzecz biznesu na Wschodzie, ale także większościowym właścicielem producenta maszyn rolniczych Claas, który nadal inwestuje w Rosji pomimo wojny na Ukrainie -
czytamy w „Handelsblatt”.
Jak podaje gazeta, chociaż dokładne dane różnią się w zależności od źródła, większość zachodnich firm, które miały powiązania z Rosją przed rozpoczęciem wojny, nadal celowo prowadzi tam interesy. I w ten sposób napełnia wojenną kasę Putina.
Sceptycyzm czy kalkulacja?
Zapowiedzi Donalda Trumpa o negocjacjach pokojowych dla Ukrainy nie wpływają znacząco na plany niemieckich firm. Pozostają one sceptyczne – oficjalnie. W rzeczywistości mogą po prostu kalkulować, czekając na sprzyjający moment, aby znowu zacząć inwestować w Rosji na pełną skalę.
Hipokryzja niemieckich firm obnaża smutną prawdę: dla wielu zysk wciąż jest ważniejszy niż zasady. Gdy świat mówi o wartościach, w zaciszu sal konferencyjnych decydują pieniądze.
-Większość zachodnich firm celowo prowadzi interesy w Rosji, napełniając tym samym wojenną kasę Putina
- zauważa „Handelsblatt”:
Gdy moralność staje się towarem na sprzedaż, a wartości ustępują przed euro, trudno mówić o prawdziwej solidarności z Ukrainą.
Źródło: handelsblatt.de
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X