Ostatni dzień miesiąca, a więc pojawił się komunikat ze strony GUS. To, że ceny poszybowały w górę, odczuwają portfele zarówno wszystkich Polaków, jak i Europejczyków. Tak wysokiej inflacji na przestrzeni tak krótkiego czasu, nikt się nie spodziewał. Jednak w tym miesiącu możemy mówić o delikatnym spadku. Czy taki stan rzeczy może nas cieszyć? Czy to prognozuje poprawę?
Zdaniem eskeptrta - Jakuba Rybackiego z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, według GUS, inflacja spadła w listopadzie rdr z 17,9 proc. do 17,4 proc. "Taki wyniki jest niższy niż wskazywały rynkowe prognozy np. 18 proc.", dodał.
W ocenie Rybackiego grudzień przyniesie małe zmiany, "jednak na początku nowego roku CPI ponownie wzrośnie".
Odnosząc się do środowych danych GUS, Rybacki zaznaczył, że kolejny miesiąc z rzędu drożej płacimy za żywność. Systematycznie podnosi się także inflacja bazowa. PIE szacuje, że ceny w tej grupie były większe o 11,3 proc. niż rok temu. "Wolniej rosną natomiast ceny paliwa i energii", dodał.
Rybacki prognozuje, że szczyt inflacji wypadnie w lutym. "Spodziewamy się, że wzrost cen przekroczy wtedy 20 proc.", ocenił. Wyjaśnił, że przywrócenie wyższych stawek VAT na energię elektryczną, paliwo i gaz, podniesie lekko ścieżkę inflacji, pomimo zamrożenia głównych taryf URE. Dodał, że początek roku prawdopodobnie przyniesie także wzrost cen usług.
"Począwszy od marca (2023 - red. dop.) inflacja zacznie spowalniać. Będzie to efekt spadku cen ropy oraz niższego wzrostu światowych cen żywności", ocenił ekspert. Zaznaczył, że inflacja bazowa "także przejdzie w trend spadkowy, jednak będzie on powolny".