Były szef wytwórni-gigantów: Biznes filmowy jest martwy
Były prezes i dyrektor generalny hollywoodzkich studiów Paramount Pictures i 20th Century Fox, Barry Diller ocenił, że biznes filmowy jest martwy.
- Biznes filmowy w dotychczasowej formie jest martwy i nigdy nie powróci - podkreślił Diller. Przyznał że, ma to związek ze znacznym spadkiem sprzedaży biletów i zamknięciem kin w czasie pandemii. Są też jednak i inne powody.
Zdaniem Dillera transmisje strumieniowe zmieniły przemysł filmowy w znaczący sposób, wpływając na jakość powstających filmów.
W minionym roku, kilka konglomeratów medialnych, w tym Disney i WarnerMedia, zdecydowało się na jednoczesne prezentowanie premier w kinach i serwisach streamingowych. Przeciw tej radykalnej zmianie protestowały sieci kin.
Diller przypomniał, że niegdyś premiery poprzedzał okres przygotowawczy pochłaniający wiele czasu, energii i pieniędzy wydawanych przez studia na dystrybucję i kampanie reklamowe. Uzasadniał to pragnieniem wywołania zainteresowania i entuzjazmu dla nowych filmów, co się już się bezpowrotnie skończyło. Zauważył też zmiany w ocenie miary sukcesu.
"Biznes filmowy jaki znaliśmy jest martwy i nigdy się nie odrodzi"
— Piotr Sielicki (@piotrss) July 10, 2021
Ciekawy wywiad z byłym szefem Paramount.
.#Barry #Diller, #Paramount , #hollywood
.https://t.co/nDGaX5uZkS
- Kiedyś pracowałem w branży filmowej, gdzie tworzyło się coś naprawdę ważnego i dlatego się o to dbało - powiedział Diller dodając, że odbiór widowni liczył się bardziej niż cokolwiek innego.
Wskazując na serwis streamingowy Amazona, Prime Video, uznał to przykład, jak zmieniło się funkcjonowanie branży rozrywkowej.
- System niekoniecznie jest po to, by kogokolwiek zadowolić - argumentował Diller. Zasugerował, że głównym celem Prime Video jest skłonienie większej liczby klientów, by na stałe związali się z Amazonem.
- Chodzi o kupowanie większej ilości rzeczy Amazona. To nie jest straszna rzecz. Po prostu mnie to nie interesuje - dodał.
„Definicja kina nic dziś nie znaczy”
Streaming stanowi branżę wartą wiele miliardów dolarów, a konkurencja między firmami jest ostra.
W pierwszym kwartale 2020 roku Netflix zyskał 15,8 mln nowych subskrybentów. Od tego czasu tempo wzrostu osłabło. Firma twierdzi jednak, że zakończyła rok z ponad 200 mln klientów.
Diller zaznaczył, że epidemia koronawirusa przyczyniła się do znaczącego sukcesu usług streamingowych podczas epidemii. Nie zachwycały go jednak rezultaty kosztownych wysiłków, by kreować oryginalne treści.
- Serwisy streamingowe tworzą coś, co nazywają filmami. (…) To nie są filmy. To dziwny proces algorytmiczny, produkujący rzeczy trwające 100 minut lub więcej - podsumował.
Na sierpień platforma #Netflix przygotowała porcję kolejnych filmowych premier na licencji. Znamy już pierwsze tytuły produkcji, które trafią do oferty serwisu w przyszłym miesiącu.https://t.co/ztGH7mKC1i
— Filmozercy.com (@FilmozercyCOM) July 10, 2021
W opinii byłego szefa Pamount Pictures, w produkcji filmowej chodzi o radykalną zmianę i nostalgię, ale też semantykę.
- Definicja filmu ulega takiej przemianie, że teraz nic nie znaczy- powiedział.
Zainteresowanie Dillera biznesem filmowym w dzisiejszych czasach jest prawie zerowe. W ostatnich miesiącach jego uwagę przykuwa głównie produkcja sztuk teatralnych na Broadwayu.
- Uważam, że jest to o wiele bardziej kreatywne - zapewnił.