Co dalej z inflacją w Polsce? Wzrost czy spadek? Znamy możliwy scenariusz
"Inflacja powinna zacząć szybko spadać od kwietnia 2023 roku, by w drugim półroczu spaść poniżej 10 proc." – przyznał dziś prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. Jego zdaniem - Polsce nie grozi stagflacja.
"To, że będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, a w ślad za nim pójdzie spadek inflacji, nie oznacza, że mamy do czynienia ze stagflacją" – powiedział Borys dziennikarzom w trakcie trwającego w Karpaczu Forum Ekonomicznego.
Dowiedz się więcej: Polskie Davos czas zacząć. Karpacz 2022. Co nas czeka w tym roku? [live]
Zdaniem szefa PFR spowolnienie gospodarcze będzie wypływać również na obniżenie dynamiki cen. „Wydaje mi się, że inflacja bardzo szybko powinna spadać od kwietnia, w drugim półroczu spadnie poniżej 10 proc.” – ocenił.
Borys, pytany o prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego, wskazał, że w tym roku polskie PKB powinno wzrosnąć o ok. 4,5 proc. „To jest bardzo dobra dynamika (…) Te wahania koniunktury nie powinny oddziaływać na rynek pracy i to jest najważniejsze, (...) mogą jednak powodować spadek popytu zarówno wewnętrznego, jak i popytu zewnętrznego. To wszystko będzie zmniejszało presję inflacyjną” – powiedział.
Co do 2023 r., to według Borysa, polska gospodarcza rozwijać się będzie w ok. 2 proc.
Szef PFR, dopytywany o kwestię środowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej i ewentualnego dalszego podniesienia stóp procentowych, ocenił, że „przestrzeń do wzrostu stóp jest już niewielka".
„Uważam, że stopy procentowe już działają w sposób właściwy, ograniczając dynamikę kredytów, natomiast w sytuacji odpływu kapitału z rynków Europy środkowo-wschodniej, RPP cały czas musi pozostawiać otwarta na możliwość podwyżek, chociaż wydaje mi się, że stopy powyżej 7 proc. nie powinny wzrosnąć” – podsumował.
W środę zbiera się Rada Polityki Pieniężnej (RPP), która będzie podejmować decyzję o stopach procentowych. Obecnie główna stopa procentowa NBP, referencyjna, wynosi 6,5 proc.