Bielewicz kontra PEKAO. Czy bank działał na swoją niekorzyść?

Artykuł

Rozpoczął się proces z powództwa Jerzego Bielewicza – prezesa Stowarzyszenia „Przejrzysty Rynek” - przeciwko bankowi PKO S.A. Bielewicz twierdzi, że włoski bank Unicredit - właściciel PEKAO S.A. – wraz z powiązanymi przedsiębiorstwami, w sposób daleki od przejrzystości wyprowadza pieniądze z Polski, do Włoch.

W 2005 roku podpisano tzw. porozumienie "Chopin" pomiędzy polskim bankiem PEKAO S.A. jego większościowym właścicielem, włoskim bankiem Unicredit i powiązaną z nim włoską spółką developerską Pirelli. Porozumienie Chopin miało charakter umowy przedwstępnej, w której Pekao SA pod naciskiem Unicredit zobowiązywał się do współdziałania z Pirelli i sprzedaży na rzecz Pirelii swojej spółki deweloperskiej Pekao Development. Wieńczyć tą sprzedaż miało podpisanie tzw. Umowy wspólników. Pod Umową wspólników, która wiąże i uzależnia Pekao SA od Pirelli na okres 25 lat, jak twierdzi Jerzy Bielewicz, widnieje podpis Jana Krzysztofa Bieleckiego oraz Luigi Lovaglio, ówczesnego Wiceprezesa, a dziś Prezesa Banku PEKAO S.A.

- Bank w nich oddaje prawa majątkowe do trudnych kredytów swoich klientów. Do trudnych kredytów, które są zabezpieczone nieruchomościami klientów - wyjaśnia Bielewicz. 

- Osoby, które tak mówią, przegrały już sześć procesów - broni się doradca premiera Tuska. - Są w trakcie przegrywania czterech kolejnych z bankiem PEKAO S.A. Tu już nie ma innej drogi, niż procesowa, w powtarzaniu tych wszystkich kłamstw - dodaje.

Na początku 2006 roku PEKAO S.A. sprzedało Pirelli trzy czwarte udziałów należących do spółki PEKAO Development za 60 mln złotych, co stanowiło roczny zysk netto tej spółki. - W tym samym czasie PEKAO S.A. upublicznił innego developera na giełdzie w Warszawie i wartość jaką zebrał z rynku wynosiła 34-krotność zysku - mówi Telewizji Republika Bielewicz. PEKAO S.A. zostało więc sprzedane za ułamek wartości rynkowej.

Niedługo potem według Bielewicza Pirelli kupiło od PEKAO Development pięć projektów developerskich za 240 mln złotych, które po zrealizowaniu miały przynieść znacznie więcej. - Mogliby wyciągnąć z tej spółki najcenniejsze projekty, które jak sami przyznali w oficjalnym komunikacie na giełdzie w Mediolanie warte były 1,68 mld złotych - wyjaśnia Bielewicz.

Do tego, jak twierdzi, niedługo po sprzedaży PEKAO Development, pomiędzy PEAKO S.A. a włoskim developerem Pirelli powiązanym z Unicredit zawarto umowę wspólników, na mocy której polski bank zrzeka się prawa do bezpośredniej sprzedaży swoich nieruchmości i nieruchomości, które są zabezpieczeniem hipotecznym tzw. trudnych kredytów, udzielonych przez PEKAO S.A. Oddaje na rzecz Pirelli wyłączności na kupno nieruchomości należących do PEKAO S.A. oraz prawo wyłącznosci do kupna trudnych kredytów klientów banku, zapezpieczonych na nieruchomościach tychże klientów. Prawo wyłączności obwarowane jest prawem pierwszeństwa i prawem pierwokupu. Umowę zawarto na 25 lat. - Zmienia to w diametralny sposób i bilans banku - zobowiązania wobec Pirelli - i sposób działania banku. Ta umowa została zatajona przed rynkiem publicznym, przed nadzorem finansowym, przed NBP, przed wszytskimi zainteresowanymi stronami - podkreśla Bielewicz.

W sprawozdaniach finansowych PEKAO S.A. nie ma nic ani o projekcie "Chopin", ani o umowie zawartej z włoskim developerem na 25 lat. Jerzy Bielewicz jako mniejszościowy udziałowiec PEKAO S.A od sześciu lat procesuje się z bankiem w sprawie projektu "Chopin" i umowy z Pirelli.

- Sądy niestety ze względu na skalę i zasięg wpływów Jana Krzysztofa Bieleckiego nie wydały dotąd mimo upływu lat żadnego merytorycznego wyroku. Skore są za to do odrzucania powództwa pod pretekstem formalnych uchybień z mojej strony w trakcie Walnego Zgromadzenia. Co biorąc skalę oskarżeń i oczywisty interes publiczny ma swoją wymowę, taką oto, że świadczy - moim zdaniem - o korupcji politycznej w wymiarze sprawiedliwości - kończy Bielewicz.

mp, TV Republika, fot. Telewizja Republika

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy