78. rocznica zbrodni wołyńskiej. Gosiewska: Musimy pamiętać, nie po to, by nienawidzić, lecz by to się nie powtórzyło

Artykuł
Małgorzata Gosiewska
Fot. PAP/Radek Pietruszka

W Hucie Stepańskiej, na zachodzie Ukrainy, odbyły się w sobotę uroczystości z okazji 78. rocznicy zbrodni wołyńskiej. W nabożeństwie w intencji ofiar udział wzięli m.in. wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska, polscy dyplomaci i przedstawiciele lokalnych władz ukraińskich.

- „Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”. Nie o zemstę — te słowa wyryte na Pomniku Ludobójstwa na Kresach ustawionym na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie oddają istotę i cel naszej tutaj obecności — podkreśliła wicemarszałek Sejmu podczas uroczystości na cmentarzu w Hucie Stepańskiej.

- Spotykamy się, jak to czynimy od lat, w miejscach naznaczonych krwią i męczeństwem polskich ofiar zbrodni wołyńskiej rozpoczętej w zorganizowanej i skoordynowanej formie 11 lipca 1943 roku i dokonanej z porażającym bestialstwem przez następne miesiące — powiedziała wicemarszałek.

W Hucie Stepańskiej znajdowała się polska placówka samoobrony. Mieszkańcy „świadomi zagrażającego im niebezpieczeństwa ze strony Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), nie zdali się bezwolnie na los i przygotowywali się na morderczy atak ukraińskich nacjonalistów, który ostatecznie nastąpił, lecz nie poszedł po myśli atakujących” - powiedziała wicemarszałek. Obrona Huty, prowadzona przez porucznika „Bombę” trwała trzy dni. Wobec olbrzymiej przewagi liczebnej wroga konieczna była decyzja o ewakuacji wsi. Jak podkreśliła Gosiewska, decyzja ta okazała się też zbawienna dla mieszkańców okolicznych miejscowości.

Zbrodnia wołyńska stała się trudną do pojęcia tragedią w życiu obu narodów

- Zbrodnia wołyńska stała się trudną do pojęcia tragedią w życiu obu narodów tak silnie ze sobą związanych — oceniła wicemarszałek. Zaznaczyła przy tym, że „tylko na dobrym fundamencie, jakim jest pamięć i prawda, można budować dobre relacje między narodami i państwami. Pamiętamy o tych, którzy zginęli z rąk ukraińskich nacjonalistów, ale pamiętamy też o sprawiedliwych wśród Ukraińców, jak Petro Bazeluk, którzy ryzykowali swoim życiem, by ratować sąsiadów” — wskazała.

Na uroczystościach zgromadzili się w sobotę m.in. polscy dyplomaci, duchowieństwo, przedstawiciele lokalnych władz ukraińskich, organizacje polskie. Uczestnicy uroczystości po mszy świętej i modlitwie w intencji ofiar złożyli kwiaty i zapalili znicze pod krzyżem upamiętniającym Polaków z Huty Stepańskiej i okolic.

Od słów „nigdy więcej” rozpoczął swoje wystąpienie wiceszef rówieńskiej państwowej administracji obwodowej Serhij Hemberh. Jak podkreślił, „jesteśmy spadkobiercami ciężkiej pamięci. Ale tak jak modliliśmy się dzisiaj — mamy wypełniać nasze serca miłością, dobrem, by nie było w nich miejsca dla nienawiści” - zaapelował. „Dzisiaj wszyscy tu jesteśmy po to, by oddać cześć, wspomnieć dusze tych, którzy niewinnie zginęli. By pomodlić się za przyszłość naszych państw” - zaznaczył.

W uroczystościach wzięli udział harcerze i uczestnicy Rajdu Wołyńskiego

Jak podkreślił w rozmowie z polskimi dziennikarzami komendant hufca „Wołyń” Harcerstwa Polskiego na Ukrainie Aleksander Radica, wołyńscy harcerze są obecni na uroczystościach co roku. „To jest historia naszych rodzin. To historia, o której warto pamiętać, ale my teraz tworzymy nową historię, którą młodzież przekaże następnym pokoleniem” - zaznaczył.

Po raz dziewiąty na Wołyń z Polski przybył też Rajd Wołyński, w którym w tym roku uczestniczy ponad 70 osób. „Chcemy przywracać pamięć o tych, którzy żyli tutaj na Wołyniu i zostali w bestialski sposób pomordowani, czy też zostali wygonieni ze swoich terenów” - powiedział polskim dziennikarzom Jacek Szczot, prezes Wołyńskiego Klubu Automobilowego. „Uważam, że pamięć o Polakach jest obowiązkiem każdego obywatela, niezależnie od tego, czy jego przodkowie tutaj żyli” - dodał. Jak zauważył uczestnictwo w rajdzie to też okazja to poznawania współczesnej Ukrainy.

Wicemarszałek Gosiewska podczas kilkudniowej wizyty na Wołyniu odwiedza miejsca związane z tragicznymi wydarzeniami z 1943 roku. „Objeżdżamy te miejscowości, składamy kwiaty przy krzyżach, w miejscach dramatów, modlimy się, rozmawiamy z ludźmi” - zaznaczyła.

Jak podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami, sobota to „drugi dzień tej swoistej 'Narodowej Pielgrzymki' po Wołyniu, po miejscach, w których żyli Polacy, walczyli, ginęli w dramatycznych okolicznościach. Akurat Huta Stepańska jest jednym z niewielu miejsc, gdzie Polacy nie czekali na śmierć, gdzie stanęli do walki, stworzyli samoobronę i postanowili się bronić. W wielu innych miejscach palono kościoły, a w nich modlących się Polaków” - dodała Gosiewska.
- To są dramatyczne zdarzenia i musimy o tym pamiętać. Pamiętać nie po to, by nienawidzić, nie po to, by rozkładać to na części pierwsze, pamiętać, by to się nigdy więcej nie powtórzyło, by stanąć w prawdzie, a potem wybaczyć i uczyć kolejne pokolenia, że to była bardzo zła droga. Że tylko w dialogu i współpracy możemy coś osiągnąć — podkreśliła wicemarszałek.

78 lat temu UPA przeprowadziła skoordynowany atak na Polaków

W dniach 11-12 lipca 1943 roku Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na Polaków w ok. 150 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim oraz łuckim. Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 roku fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów. Łącznie w latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków.

Sprawcami zbrodni wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Stepana Bandery, podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz ludność ukraińska uczestnicząca w mordowaniu polskich sąsiadów. Za przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej na polskiej ludności cywilnej bezpośrednią odpowiedzialność ponosi główny dowódca UPA, Roman Szuchewycz.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy