SENSACYJNE dokumenty CIA! Zabójcy wspierani przez ... Jaruzelskiego!

Piotr Nisztor 08-06-2017, 20:26
Artykuł

Z ujawnionych niedawno dokumentów CIA wynika, że Amerykanie doskonale wiedzieli o bardzo bliskich relacjach Abu Nidala, najgroźniejszego terrorysty na świecie lat 80., z PRL-owskimi służbami specjalnymi. Mógł to być silny element nacisku na Polskę w zakulisowych negocjacjach z USA.

To był jeden z najpilniej strzeżonych sekretów PRL. Komunistyczne służby przez lata bardzo blisko współpracowały z najgroźniejszymi arabskimi terrorystami. Ci zabójcy, ścigani na całym świecie za zamachy, morderstwa i porwania, właśnie w Polsce mogli liczyć na schronienie i pomoc. Szczególną opieką otaczał ich II Zarząd Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego, oczko w głowie posłusznego Moskwie gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W zamian terroryści pomagali PRL-owskiemu przedsiębiorstwu Cenzin w sprzedaży głównie sowieckiego uzbrojenia na Bliski Wschód. Sensacyjne dokumenty opisujące kulisy tej kompromitującej współpracy ujawnił w książce „Zabójcze układy. Służby PRL i międzynarodowy terroryzm” 32-letni Przemysław Gasztold z Instytutu Pamięci Narodowej. To pierwsza tak obszerna i szczegółowa publikacja na ten temat. Gasztold pracował nad nią dziewięć lat. Opisuje w niej m.in. treść ujawnionych kilka miesięcy temu materiałów Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA). Wynika z nich, że Amerykanie, dzięki siatce szpiegów, doskonale wiedzieli o bliskich relacjach łączących komunistyczną Polskę rządzoną przez gen. Jaruzelskiego z arabskimi terrorystami. Ta wiedza mogła być elementem nacisku na PRL-owskie władze w zakulisowych negocjacjach pod koniec lat 80.

Bin Laden lat 80.
Amerykanom nie podobało się przede wszystkim silne wsparcie, jakiego PRL udzielała urodzonemu w 1937 r. Palestyńczykowi Abu Nidalowi. W latach 70. i 80. był on najbardziej poszukiwanym terrorystą na świecie. Cieszył się tak złą sławą, jaką kilkadziesiąt lat później zdobył organizator zamachów na World Trade Center Saudyjczyk Osama bin Laden. Jednak do Palestyńczyka wiele mu brakowało. Abu Nidal, stojący na czele Rady Rewolucyjnej Fatah (nazywanej Organizacją Abu Nidala), przez 30 lat zdążył zbudować z tej organizacji perfekcyjną maszynkę do zabijania. „Jego głęboko zakonspirowana i bezwzględnie zarządzana siatka terrorystyczna rozpościerała się na kilku kontynentach. Miał swoich ludzi we wszystkich krajach europejskich po obu stronach żelaznej kurtyny, a pod bronią czekało na jego rozkazy kilkuset uzbrojonych zawodowców. W szeregach OAN [Organizacji Abu Nidala – red.] znajdowali się profesjonalni fałszerze dokumentów, doświadczeni konstruktorzy bomb z wojskowym doświadczeniem oraz przeszkoleni zabójcy” – opisuje w swojej książce Przemysław Gasztold.
OAN wykonywała egzekucje na zlecenie krwawych arabskich dyktatorów, m.in. Saddama Husajna i Muammara Kaddafiego. W sumie podejrzewano ją o ponad sto zamachów terrorystycznych na całym świecie. Nie przypadkiem więc – jak pisze Gasztold w swojej książce – OAN została w 1989 r. uznana przez Departament Stanu za najgroźniejszą organizację na świecie.

Cenzin z intratnymi kontraktami
PRL-owskim służbom specjalnym reputacja Abu Nidala nie przeszkadzała. Był przyjmowany w Polsce z wielkimi honorami. Pod koniec 1983 r. założył nawet w Warszawie spółkę S.A.S., której siedzibą stał się budynek Intraco. Przez tę firmę, specjalizującą się w handlu bronią, palestyński terrorysta prowadził interesy na całym świecie. Znajdowała się ona pod ochroną II Zarządu Sztabu Generalnego. Mogła też liczyć na wsparcie komunistycznych władz w Polsce, a konkretnie osoby numer jeden – gen. Jaruzelskiego. Wszystko dlatego, że na interesach z Abu Nidalem krocie zarabiało przedsiębiorstwo Cenzin. Nikomu nie przeszkadzało, że sprzedawana broń była używana przez terrorystów w zamachach i morderstwach. Nie zastanawiano się też nad konsekwencjami międzynarodowymi, jakie mogą spotkać Polskę za wspieranie terroryzmu. Liczyły się tylko pieniądze.
Można przypuszczać, że część zysków z transakcji dokonywanych dzięki Palestyńczykowi trafiała też do prywatnych kieszeni nie tylko niektórych osób z II Zarządu, lecz także komunistycznego establishmentu. Gasztold w swojej książce zwraca jednak uwagę, że w dalszym ciągu brakuje dokumentów, które dokładnie opisywałyby te wątki. Na pewno szczegółową wiedzę na ten temat musiało posiadać CIA.

CAŁOŚĆ W NAJNOWSZYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ"

 

Źródło: Gazeta Polska

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy