Muzycy kultowej białoruskiej grupy aresztowani. Ich poczucie humoru przerosło wytrzymałość władz

Artykuł
Flaga demonstrantów
Fot. PAP/EPA/YAUHEN YERCHAK

Razbitaje Serca Pacana to jedna z najbardziej niezwykłych białoruskich rock-grup. Za poparcie dla protestów i wyśpiewywane od lat życzenie, by wszystko było „zgodnie z prawem” zespół trafił na 15 dni do aresztu. Bo, jak uznały władze, ich „koncert był przykrywką dla mitingu”.

- Dla muzyka na Białorusi w sezonie 2020/2021 kara 15 dni aresztu to coś w rodzaju tytułu narodowego artysty kraju – skomentował wydarzenie portal 34mag.net.

Niejednoznaczni „obrazoburcy”

Grupa RSP (Złamane serce chłopaka), którą trudno jest przyporządkować jakiemukolwiek gatunkowi muzycznemu ze względu na specyficzny styl, komentuje białoruską rzeczywistość nie tylko trafnie. Robi to w sposób, który – zdaniem wielu, perfekcyjnie odzwierciedla specyfikę białoruskiego życia i języka.

- RSP – to porcja humoru, karykatury, sarkazmu i autoironii, dzięki czemu koncerty zespołu stają się show pełnym absurdu, brutalności, nienormalności i ekscentryczności – tak muzycy mówią o sobie.

OMON na koncercie

Jednak to, co wydarzyło się podczas ich koncertu 13 lutego, mogło zaskoczyć swoim poziomem absurdu nawet tych weteranów, którzy grają na Białorusi już od dwóch dekad. Wkrótce po rozpoczęciu koncertu w bazie turystycznej pod Osipowiczami na salę wbiegli funkcjonariusze OMON-u i zatrzymali wszystkich – muzyków i fanów, w sumie 68 osób, w tym rodziny z dziećmi. 59 osób osądzono – wymierzono im w sumie 660 dni aresztu i 13050 tys. rubli kar. Według władz na nielegalnym zgromadzeniu „pod przykrywką koncertu zebrali się aktywiści destrukcyjnych kanałów w Telegramie”.

Niektórzy uczestnicy koncertu opowiadali, że początkowo nie potraktowali OMON-u poważnie, bo myśleli, że to taki żart, typowy dla chłopaków z zespołu. RSP to mistrzowie performance’u, którzy miotają się między kiczem a teatrem, pastiszami w stylu disco-polo i solidnymi rockowymi kawałkami, a porwane rajstopy pijanej dziewczyny przeplatają z protest-songiem. Śpiewają przy tym trasianką, czyli typową dla Białorusi mieszanką języków białoruskiego i rosyjskiego.

Krytycy białoruskiej rzeczywistości

- Nie da się zgodnie z prawem, ani siedzieć, ani stać – śpiewają w piosence o „sympatycznej, młodej sędzi”, która wydaje surowe wyroki.

- Te słowa brzmią śmiesznie, paradoksalnie i dziko. Ale przyjdzie czas, że odzyskają swoje pierwotne znaczenie i „zgodnie z prawem” otrzymają ci, którzy dzisiaj robią wszystko niezgodnie z prawem – powiedział Pawieł Haradnicki, frontmen zespołu, podczas charytatywnego koncertu online wyemitowanego 27 lutego wieczorem.

Koncert Artyści Zwycięstwa, w czasie którego zbierane były środki dla represjonowanych na Białorusi muzyków, nagrany był wcześniej, a w chwili emisji pełny skład zespołu odsiadywał jeszcze 15 dni aresztu.

Aktywiści i prześmiewcy

RSP to jedna z grup, która poparła białoruskie protesty i która od dawna twardo opowiada się za przemianami na Białorusi, czemu daje wyraz w swojej twórczości.

Członkowie RSP uczestniczyli w demonstracjach przeciwko sfałszowaniu wyborów. W pierwszych tygodniach protestów praktycznie codziennie grali koncerty na mińskich podwórkach. To właśnie tam zaprezentowali krótki utwór „Aszczuszczenia”, w którym wyśmiewali Alaksandra Łukaszenkę, paradującego przed swoim pałacem w pełnym rynsztunku i z karabinem w dniu niedzielnej masowej demonstracji. W zamyśle białoruskiego lidera gest ten miał pokazać, że „się nie boi” i gotów jest bronić Białorusi, ale przede wszystkim siebie przed naporem demonstrantów, których porównał wtedy do „szczurów”.

W innym utworze, powstałym na fali protestów, RSP śpiewa: „Jestem jednym z tych, których naprawdę ratuje bieg”. To aluzja do rozpędzania pokojowych demonstrantów, którym rzeczywiście mogły pomóc tylko szybkie nogi. Do czasu, bo w miarę narastania represji wielu z tych, którzy w czasie akcji zdołali uciec przed OMON-em, i tak trafiło za kraty. W sumie zatrzymano już ponad 30 tys. osób. Władze nazywają uczestników protestów i aktywistów obywatelskich „ekstremistami”.

„Żartują zbyt śmiesznie”

- Z biegiem czasu zespół nie poszedł drogą celowej prymitywizacji swojej muzyki, jak to często bywa z „trasiankowymi” wykonawcami, a przeciwnie – rozszerzał granice stylów. Dzianis wyje czasami niczym Steve Tyler, a Pasza na swoim flecie daje czadu jak Ian Anderson – zauważył dziennikarz muzyczny Siarhiej Budkin. Dodał przy tym, że choć RSP są mistrzami humoru, to jednak „dla białoruskiej telewizji państwowej żartują zbyt śmiesznie”.

- „Kiedy jestem pijany, jestem kultowy” – to fraza, który zna każdy białoruski hipster, chociaż może nie wiedzieć, skąd ona pochodzi – napisało niedawno Radio Swaboda. A pochodzi ona z jeszcze jednego „kultowego” kawałka RSP. Grupa jest głęboko zanurzona w złożonej białoruskiej rzeczywistości, z której, jak napisał 34mag.net, „wyjście jest tylko jedno – upić się i zapomnieć”.

„Moje największe życzenie jest takie samo jak większości Białorusinów”

- Z zespołu dla jaj, zespołu kpiny i memów RSP dawno już przekształciło się w kronikarzy wypaczonej białoruskiej rzeczywistości, przemijających trendów, mglistych powiewów zmian i niejasnych nadziei. W zespół, którego twórczą i obywatelską postawę można tylko szanować – napisał 34mag.net.

- Myślę, że moje największe życzenie jest takie samo jak większości Białorusinów – powiedział podczas sobotniego koncertu online, obchodzący urodziny Pawieł Haradnicki.

W niedzielę muzycy zespołu Pawieł Haradnicki, Dzianis Tarasienka, Alaksandr Kawalou i Andrej Wosipczyk powinni wyjść na wolność.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy