Polska na szczycie NATO w Newport otrzyma zapewnienie o wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu poprzez m.in. bezterminową rotacyjną obecność wojsk sojuszniczych w Europie Środkowo-Wschodniej, których siła w ciągu roku ma liczyć ponad jedną brygadę - twierdzą źródła rządowe PAP.
Rozpoczynający się w czwartek szczyt NATO w Newport będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w dotychczasowej historii członkostwa Polski w NATO. W Walii mają zostać podjęte decyzje określające długoterminowe plany Sojuszu w nowych realiach bezpieczeństwa w Europie.
Jak twierdzą źródła PAP zaangażowane w negocjacje, dla Polski najistotniejsze będzie otrzymanie zapewnienia o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO poprzez trwałą obecność sił sojuszniczych i rozwinięcie infrastruktury NATO w regionie. Polska oczekuje od Sojuszu, że w Newport wyraźnie zostanie podkreślony fakt, że NATO pozostaje spójnym i silnym sojuszem wojskowym działających w nowej rzeczywistości zdeterminowanej konfliktem na Ukrainie, którego polityka powinna skutecznie odstraszać i zniechęcać Rosję do kolejnych agresywnych i ekspansywnych działań w Europie.
Ale NATO nie zdecyduje się na szczycie w Walii na rozmieszczenie w krajach wschodniej flanki stałych baz wojskowych, o co jeszcze niedawno postulowały kraje bałtyckie, w tym Polska. W zamian Sojusz politycznie zdecyduje o bezterminowym przeprowadzaniu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej ciągłych rotacyjnych ćwiczeń wojsk sojuszniczych, których stacjonowanie w Polsce lub w innych krajach regionu obejmować będzie szkolenia z wykorzystaniem sprzętu NATO rozlokowanych wcześniej w krajach bałtyckich.
W Newport ma bowiem zapaść decyzja o utworzeniu na terenie Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Rumunii pięciu nowych baz logistycznych, w której stacjonować ma kilkuset żołnierzy zajmujących się planowaniem operacji wojskowych oraz logistyką i rozpoznaniem.
Według wysokiej rangi polskiego dyplomaty, z którym rozmawiała PAP, do końca 2015 roku liczba wojsk NATO stale obecnych w ramach ćwiczeń na terytorium państw bałtyckich ma przekraczać siłę jednej brygady. Jak podkreślił dyplomata, stały charakter ćwiczeń nie stoi w sprzeczności z aktem założycielskim Rady NATO-Rosja z 1997 roku, w którym Sojusz zadeklarował, że nie będzie rozmieszczać na stałe dodatkowych "znaczących sił bojowych". Choć - jak ocenił - zapis ten w obecnych realiach należy uznać za nieobowiązujący i można się spodziewać, że przywódcy państw NATO na szczycie dadzą temu wyraz.
NATO podczas spotkania w Newport - jak twierdzą źródła rządowe PAP - zamierza przede wszystkim wysłać Rosji wyraźny sygnał, że najważniejszym zadaniem Sojuszu jest obrona swoich sojuszników i wypełnienia zobowiązań wynikających art.5 Traktatu. W tym celu ma zostać przyjęty Plan Działań na rzecz Gotowości (Readiness Action Plan) ogłoszony w ubiegłym miesiącu przez sekretarza generalnego NATO Andersa Fogh Rasmussena, który ma stanowić reakcję NATO na agresję Rosji na Ukrainę.
Plan ma zakładać wyodrębnienie w ramach istniejących Sił Odpowiedzi NATO "szpicy", która będzie w stanie w ciągu 48-72 godzin zareagować na zagrożenia. Siły państw Sojuszu mają rotacyjnie uczestniczyć w tej "szpicy", która może liczyć ok. 4 tysięcy żołnierzy. To będzie wymagać odpowiedniej infrastruktury na terytoriach państw NATO i przemieszczenia sprzętu, dowództwa i wsparcia logistycznego, aby siły te mogły szybko się poruszać. Niewykluczone, że plan obejmie wzmocnienie dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie, którego trzon stanowią formacje z Polski, Niemiec i Danii.
Według źródeł rządowych PAP, siły tzw. "szpicy" mają być uruchamiane każdorazowo na wniosek państwa członkowskiego, które oceni, że występujące zagrożenie na jego terytorium jest podstawę do zastosowania art. 5 Traktatu. Ostateczny rozkaz do wysłania sił ma wydawać naczelny dowódca połączonych sił NATO w Europie.
Ważnym punktem rozmów w Newport będzie temat Ukrainy, jednak - zdaniem źródeł PAP - nie należy spodziewać się udzielenia przez NATO jakiegoś wsparcia militarnego, o co zabiegać będzie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Kijów chciałby, aby USA i NATO zaangażowały się w konflikt z Rosją, tak jak czynią to w Kurdystanie wykonując loty bojowe na Państwo Islamskie.
Ponadto możliwie, że pojawi się temat sprzedaży broni Kijowowi, co miałoby stanowić wzmocnienie dla ukraińskiej armii walczącej z prorosyjskimi separatystami wspieranymi każdego dnia przez Moskwę. Jednak - jak powiedziało źródło PAP - obecnie nie ma żadnego zakazu sprzedaży broni Ukrainie, a decyzja w tej kwestii należy wyłącznie do państw Sojuszu.