Co najmniej 164 osoby zginęły w Kazachstanie podczas gwałtownych protestów antyrządowych - podał w niedzielę kanał telewizyjny Chabar 24, przytaczając dane kazachskiego ministerstwa zdrowia.
Według resortu od początku zamieszek, które wybuchły 2 stycznia, 103 osoby zginęły w mieście Ałmaty, w regionie Kyzyłorda - 21 osób, w obwodzie żambylskim – 10 osób, a w rejonie Ałmaty – 8 osób.
Zginęło także troje dzieci - dwaj chłopcy w wieku 11 i 15 lat oraz 4-letnia dziewczynka.
W szpitalach przebywa 719 osób, z czego 83 są w stanie ciężkim. Natomiast o pomoc medyczną w trakcie zamieszek zwróciło się 2265 osób.
Rozkaz strzelania do "terrorystów"
W piątek prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew dał organom ochrony prawa i armii rozkaz strzelania do "terrorystów", bez ostrzeżenia. Co w efekcie ma spowodować zgon.
Powiedział, że "terroryści" nadal niszczą mienie i używają broni. Oskarżył przy tym "tak zwane niezależne media" i "zagranicznych działaczy" o przyczynienie się do tragedii w jego kraju.
- W związku z podejrzeniami o popełnienie szczególnie ciężkich przestępstw 134 osoby umieszczono w tymczasowych aresztach śledczych - powiedział Turgumbajew na antenie kanału telewizyjnego Chabar-24. Telewizja Chabar-24 poinformowała także, iż organy ścigania zatrzymały podczas zamieszek w sumie 5969 tys. osób, "wielu z nich to obcokrajowcy". Rosyjskie siły w Kazachstanie Ministerstwo obrony Rosji potwierdziło w niedzielę, że w Kazachstanie są już znaczne siły rosyjskie, wysłane tam w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. - Jednostki kontyngentu pokojowego zaczęły wypełniać zadania ochrony ważnych obiektów w Kazachstanie - podał resort obrony w Moskwie. - Jednostki z rosyjskiego kontyngentu pokojowego, które wcześniej przybyły na terytorium Republiki Kazachstanu, zaczęły wypełniać przydzielone zadania ochrony ważnych obiektów - lotnisk i kluczowych obiektów infrastruktury społecznej - dodano w komunikacie.