Zachód jest przytłoczony skalą chińskiego szpiegostwa
Zachodnie służby są przytłoczone skalą chińskich kampanii szpiegowskich. USA i inne państwa nie radzą sobie z powstrzymaniem zagrożenia, a z uwagi na związki handlowe nie mogą pozwolić sobie na podjęcie drastycznych kroków - pisze w poniedziałek "Wall Street Journal".
Operacje szpiegowskie Pekinu mają bezprecedensową skalę i łączą działania służb wywiadowczych, prywatnych firm i obywateli ChRL. Według jednej z europejskich agencji wywiadowczych w operacje te zaangażowane może być nawet do 600 tys. osób, zaś szef FBI Christopher Wray stwierdził, że chińskich hakerów jest 50 razy więcej, niż pracowników amerykańskich służb w cyberprzestrzeni. Ocenił, że chiński program cyberszpiegowski ma większą skalę niż wszystkich największych krajów razem wziętych - wyjaśnia "WSJ".
Dziennik ocenia, że za sprawą zmian wprowadzonych przez przywódcę ChRL Xi Jinpinga, szpiegowskie operacje Pekinu przewyższają działania Kremla z czasów zimnej wojny.
Uzależnienie od handlu z Chinami
W ostatnich miesiącach i latach chińscy hakerzy zinfiltrowali amerykańskie sieci energetyczne i telekomunikacyjne, system kanalizacji, bazy danych wyborców w Wielkiej Brytanii, zainfekowali sieć energetyczną w Indiach, zaś w amerykańskich portach działają żurawie, nad którymi kontrolę - jak wynika z dochodzenia amerykańskiego Kongresu - mogą potajemnie przejąć władze w Pekinie. Ponadto FBI odkryła włamania chińskich hakerów do 260 tys. kamer w USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Rumunii i innych krajów.
Według "WSJ" ewentualne retorsje wobec Pekinu są utrudnione nie tylko ze względu na skalę jego operacji szpiegowskich, ale też ze względu na uzależnienie zachodnich gospodarek od handlu z Chinami. Szef brytyjskiego kontrwywiadu MI5 Ken McCallum powiedział, że większość państw po prostu nie stać na wprowadzania sankcji wymierzonych w ChRL czy wydalanie dyplomatów.
Coraz lepsze maskowanie
Problemem jest również zdecentralizowana i nietypowa natura chińskich operacji. Europejscy urzędnicy cytowani przez dziennik twierdzą, że Pekin w coraz większym stopniu opiera swoje działania szpiegowskie na chińskich studentach i naukowcach studiujących lub pracujących na zachodnich uczelniach, i że w ostatnich latach coraz lepiej maskują oni swoje działania. Jednym z przykładów jest to, że zapisują się na zajęcia z literatury czy języka, by później zmienić specjalizację na zaawansowane technologie i inne wrażliwe obszary.
Źródło: PAP