Trumpowi udało się przyciągnąć pozornie sprzeczne sobie elektoraty. On jest miliarderem, a przyciąga ludzi pracy. Demokraci mieli być partią ludu, a stali sie partią establishmentu - mówił na antenie TV Republika Jacek Kurski. - O skuteczności jego kampanii świadczy to, że ludność hiszpańskojęzyczna głosowała na niego na poziomie 32 procent, a teraz na poziomie 45 procent. Mimo tego, co mówi o imigracji. Oni doszli do wniosku, że Trump, który chce ograniczyć imigrację jest dla nich szansą na utrzymanie statusu społecznego który mają. Demokraci przejechali się też na swoim podejściu kolorem skóry. Myśleli, że jak wystawią Kamalę Harris, to zagłosują na nią czarnoskórzy, czy ciemnoskórzy mężczyźni. To fenomen, że ci ludzie przeszli do Trumpa.
Na koniec kampanii nafaszerowała swoje spotkania tymi celebrytami, jak Taylor Swift, Jennifer Lopez i inne. A rozniosła te gwiazdki Megyn Kelly w swoich wypowiedziach. Obnażyła ich hipokryzję i dwulicowość, chociażby wobec dzieci.
Kurski odniósł się również do decyzji Bezosa, właściciela The Washington Post, o niepopieraniu Kamali Harris.
Jego decyzja mogła wynikać z kalkulacji politycznej. Proszę zwrócić uwagę, że 170 osób z pozycji Forbes'a i nikt nie poparł Trumpa, prócz Muska. A to powiew świeżości i technologii. Poparł Trumpa Kennedy. To jest nazwisko kojarzone w USA od dziesięcioleci z Demokratami. Tego rodzaju poparcia po stronie Trumpa były hitami, które przesądziły na jego korzyść. Poza tym znakomita kampania wyborcza.
"Dla nas to oznacza, że warto bronić swojej agendy. Polska prawica przegyrwa zawsze wtedy, kiedy odchodzi o swojej agendy. Dopóki PiS realizowało swój program, to wygrywało. Lekcja dla polskiej prawicy z USA płynie dziś taka, żeby być twardym i nie być ustępliwym w sprawach, w których nie ma miejsca, albo nie powinno być, na kompromis" - spuentował wybory w USA, prosto zza oceanu, Jacek Kurski.
Źródło: Republika