"Polonia w Pensylwanii chce, by państwo spełniało swoją funkcje, by wydawało pieniądze z naszych podatków na usługi publiczne, a nie np. na imigrantów, których prezydent (Biden) samodzielnie zdecydował się wpuścić - powiedział Michael Blichasz, prezes Polsko-Amerykańskiego Centrum Kulturowego w Filadelfii.
Blichasz przyznał, że o głosy Polonii w Pensylwanii zabiegają obydwie partie z niespotykaną dotąd intensywnością. Pensylwania jest stanem, gdzie wynik może zdecydować o tym, który z kandydatów. Według statystycznego modelu znanego eksperta wyborczego Adama Silvera, którykolwiek z kandydatów wygra w tym stanie, będzie miał 90 proc. szans na zdobycie większości głosów w Kolegium Elektorów.
Blichasz ocenił, że sprawa wojny w Ukrainie będzie miała duże znaczenie dla wyborców mających wciąż żywe związki rodzinne z Polską. Sugerował jednak, że wyborcy ci chcieliby, by jak najszybciej wojnę zakończyć.
"Będzie to miało znaczenie, bo Polacy tu chcą, by Ameryka nadal miała przywódczą pozycję na świecie. Ale wydajemy tyle pieniędzy na te czołgi, całą tę broń dla Ukrainy. Ale nikt nie podejmuje nawet rozmów, by to skończyć, by wprowadzić pokój" - powiedział działacz.
Zaznaczył jednocześnie, że zdecydowana większość z ponad 700 tys. Amerykanów polskiego pochodzenia w Pensylwanii podobnie jak on jest imigrantami trzeciego i dalszych pokoleń, którzy kierują się innymi priorytetami, w tym np. sprzeciwem wobec nielegalnej imigracji z południa.
"Ludzie, którzy dzwonią do naszego programu radiowego bardzo mocno to podkreślają, są wściekli" - opowiadał Blichasz. "Prawda jest taka, że Amerykanie polskiego pochodzenia nie są ludźmi, którzy wymagają wiele, czy chcą specjalnego traktowania: chcą tylko, by kandydaci przedstawili rzeczywiste propozycje rozwiązań ich problemów, by państwo spełniało swoją funkcje, by wydawało pieniądze z naszych podatków na usługi publiczne, a nie np. na imigrantów, których prezydent (Biden) samodzielnie zdecydował się wpuścić" - dodał.
Źródło: PAP