Kolumna rosyjskich pojazdów wojskowych, w tym transporterów opancerzonych i czołgów, wdarła się rano na Ukrainę w okolicach przejścia granicznego w Nowoazowsku nad Morzem Azowskim na południu obwodu donieckiego.
Według różnych źródeł w kolumnie znajdowało się od 30 do 50 pojazdów. Dowództwo operacji antyterrorystycznej poinformowało, że doszło jedynie do „próby naruszenia linii granicznej”, która została udaremniona przez Straż Graniczną.
Tymczasem dowódca ukraińskiego, ochotniczego batalionu Donbas Semen Semenczenko oświadczył, że rosyjskim czołgom i transporterom udało się wkroczyć na Ukrainę. Zaznaczył, że „wtargnięcie rosyjskich okupantów” jest „lokalne”.
– Według informacji donieckiego oddziału Straży Granicznej dziś rano 50 jednostek techniki wojskowej przekroczyło naszą granicę w rejonie Nowoazowska. Nasze terytorium było ostrzeliwane (prawdopodobnie z terytorium Rosji – red.) przez artylerię. Część pojazdów – do 40 sztuk – ruszyła w kierunku Mariupola (na zachód od granicy z Rosją), a druga – w kierunku Kutejnikowo-Amwrosijiwka-Iłowajsk (na północ od Nowoazowska w okolice Doniecka)” – napisał na swoim Facebooku.
Semenczenko oświadczył, że siły ukraińskie zgromadzone w Mariupolu są w stanie odbić możliwy atak oddziałów przeciwnika.
– Jako dowódca batalionu (Donbas), który znajduje się w rejonie możliwego ruchu ugrupowania (pojazdów rosyjskich), podjąłem decyzję o sformowaniu mobilnych grup niszczycieli czołgów, wyposażonych w systemy pocisków przeciwczołgowych. Grupy te wyruszyły już na miejsce. Spalimy wszystko, na co natrafimy – uprzedził Semenczenko.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
To nie koniec rosyjskiej "pomocy" dla Ukrainy. Ławrow: Szykujemy kolejny konwój
NATO: Rosja ponownie koncentruje wojska pod ukraińską granicą