Uwaga będzie grubo: amerykańscy senatorowie zarzucają Facebookowi i Twitterowi cenzurowanie internetu, filtrowanie niewygodnych informacji i wpływanie w ten sposób na decyzje wyborcze obywateli.
Kampania wyborcza w USA wydawała się rozstrzygnięta kiedy wybuchła afera “laptopa z piekieł”. Znaleziono tam informacje n.t. finansów syna wiceprezydenta Bidena, Huntera. Korzystając z wpływów politycznych ojca Hunter został obsypany deszczem pieniędzy wśród nich znalazła się żona mera Moskwy, przedsiębiorców z Kazachstanu czy Chin. Tymczasem cisza. Żadnego efektu.
Okazało się, że władcy internetu ograniczali zasięgi tych informacji. Zawieszali konta internetowe, ograniczali możliwości publikacji w sieciach społecznościowych. Dotknęło to m.in New York Post - jeden z największych dzienników Ameryki.
We wtorek 17 listopada amerykański senat przesłuchiwał szefów Twittera i Facebooka. Konserwatywny senator Lindsey Graham usiłował się dowiedzieć na jakiej podstawie prawnej dyrekcja Twittera ocenzurowała tekst NYP n.t. Huntera Bidena? Przecież narusza to wolność słowa, dostęp do informacji a w konsekwencji wolność wyboru. Dorsey twierdzi, że uznano ten materiał za wyciek poufnych informacji i na tej podstawie ograniczono zasięg posta.
Zdaniem amerykańskich polityków to niedopuszczalna ingerencja sieci społecznościowych w życie polityczne USA.
Kolejnym przykładem jest Facebook. Senator Josh Hawley ze stanu Missouri zapytał Marka Zuckerberga o używany w jego firmie system CENTRA. O istnieniu tego narzędzia dowiedzieliśmy się od anonimowego informatora. Wysłał on senatorowi zrzut ekranu oprogramowania, którego - najwyraźniej - używa firma Facebook do śledzenia użytkowników. Nawet wtedy gdy nie są zalogowani do serwisu.
Jeśli to prawda to wykorzystując adres sprzętowy urządzenia na którym pracujemy Facebook może poznać serwisy internetowe, które odwiedzamy. Identyfikacja odbywa się na podstawie numerów IMEI zakodowanych w telefonach komórkowych. Przykład. Nasz telefon jest zalogowany do FB a my tworzymy przy jego pomocy konto np. na instagramie. W takim razie administratorzy facebooka już dowiedzą się, że za zmienionym nickiem jest ta sama osoba.
Senator Hawley informuje nas, że Facebook jest w stanie wytropić naszą aktywność bez względu na to czy korzystamy z telefonu, laptopa czy przeglądarki zainstalowanej na lodówce. Pozna naszą tożsamość bez względu na nazwę konta, z jakiego korzystamy.
Zuckerberg nie odpowiedział na pytanie ile kont internetowych należących do obywateli USA zostało zamknięte przy użyciu oprogramowania CENTRA. Szef Facebooka stwierdził, że nie zna szczegółów działania tego programu.
Kilka godziny później rzecznik Facebooka powiedział w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych, że CENTRA istnieje i jest wykorzystywana do wykrywania “skoordynowanych nieautentycznych zachowań” na portalu takich jak np. prowadzone przez niektóre państwa akcje manipulacji świadomością obywateli USA (robią tak np. Rosjanie z osławionego ośrodka w Ołgino).
Równie niebezpieczne jest kolejne narzędzie, o które pytał senator Hawley: TASKS. Przy jego pomocy cenzorzy z Facebooka porozumiewają się z cenzorami z Google i Twittera, Dzięki temu można wyrzucić z sieci niewygodnych użytkowników lub też niepoprawne politycznie treści.
Zuckerberg nie zaprzeczył, że takie narzędzie jest używane.
Czy w takim razie to prawda? Magnaci z doliny krzemowej działają ręka w rękę po to by ich polityczny przeciwnik nie dotarł do opinii publicznej? Jak działania sieci społecznościowych wpłynęły na wyniki wyborów? Kto sprawuje władzę w USA? Obywatele za pomocą demokratycznych wyborów czy magnaci sieci społecznościowych z Doliny Krzemowej?