W wielkim pożarze lasu w portowym mieście Valparaiso w środkowej części Chile zginęły co najmniej dwie osoby, a zniszczonych jest 500 domów. Ewakuowano już tysiące ludzi, w tym ponad 200 więźniarek z kobiecego więzienia - podały miejscowe władze.
Strażacy mają trudny dostęp do płonących domów usytuowanych na zalesionych wzgórzach.
Prezydent kraju Michelle Bachelet ogłosiła położone nad Pacyfikiem miasto "obszarem klęski", co pozwoliło na wprowadzenie wojska do pomocy mieszkańcom i objęcia kontroli nad ewakuacją.
Burmistrz Valparaiso Jorge Castro powiedział w chilijskiej telewizji, że pastwą ognia padło co najmniej 500 domów, a część ludzi zatruła się dymem.
Chmury dymu otoczyły miejskie więzienie i dziewięć więźniarek w ciąży przewieziono do aresztu w pobliskim mieście Quillota. Ewakuowano też na miejscowy stadion 204 więźniarki.
Pożar wybuchł w sobotę po południu na podmiejskich wzgórzach i z powodu silnego wiatru szybko rozprzestrzenił się.
Miasto obecnie jest pozbawione prądu. Castro dodał, że słup ognia tworzy "dantejską panoramę".
Valparaiso leży 120 km na północny zachód od stolicy kraju, Santiago.