Mur o długości 175 kilometrów i wysokości co najmniej 4 metrów ma powstać wzdłuż granicy węgiersko-serbskiej. Rząd Wiktora Orbana chce w ten sposób zamknąć drogę nielegalnym imigrantom próbującym dostać się na terytorium Węgier.
Kiedy premier Wiktor Orban mówił przed tygodniem o możliwości zamknięcia granicy z Serbią nikt nie przypuszczał, że chce on to zrobić w ten właśnie sposób. W ostatnich dniach wielokrotnie odnosił się do kwestii imigrantów. Podkreślał, że Unia nie może sobie pozwolić na "zalew Europy przybyszami z Afryki", także dlatego, że po prostu nas na to nie stać.
Informacje o planowanej budowanie ogrodzenia przekazał natomiast węgierski minister spraw zagranicznych, Peter Szijarto. - Imigracja jest dzisiaj jednym z najważniejszym problemów w Unii Europejskiej. Dużo się na ten temat dyskutuje natomiast nie podejmowane są żadne konkretne działania. Nie możemy dłużej czekać - powiedział Szijarto.
Oznajmił również, że węgierski rząd nakazał już ministrowi spraw wewnętrznych fizyczne zamknięcie granicy z Serbią. Do przyszłego tygodnia przygotowany ma zostać plan budowy ogrodzenia, którego koszt szacowany jest na co najmniej 96 mln euro.
Węgiersko-serbski konflikt interesów
Na Węgrzech imigranci stają się coraz większym problemem. Tylko do połowy tego roku o azyl ubiegało się tam ponad 50 tys. uchodźców podczas gdy w całym roku poprzednim było to zaledwie 43 tys. Są to głównie Syryjczycy, Irakijczycy i Afgańczycy.
Swoje zaskoczenie węgierskim pomysłem wyraził już premier Serbii Aleksandar Vuczić. - Stawianie murów to nie rozwiązanie. Serbia nie może być odpowiedzialna za sytuację stworzoną przez migrantów bo jesteśmy dla nich tylko krajem tranzytowym - powiedział Vuczić.
Czytaj więcej:
Orban: Nie chcę, aby Węgry były celem imigrantów ekonomicznych