Analityk wywiadu węgierskiego László Földim w rozmowie z telewizją MTVA w mocnych słowach wypowiada się o migrantach przybyłych do Europy, uważając, że jest wśród nich wielu terrorystów gotowych do aktów terroru na terenach Europy. Uważa również, że trzeba postawić Turcji ultimatum, bo kraj Erdogana specjalnie i świadomie napędza Europie zamachowców.
László Földi na pytanie ilu imigrantów obecnie znajduje się w Europie, mówi: - Czy ktokolwiek może nam powiedzieć kim jest ten milion ludzi? Z takiego punktu widzenia, sytuacja wydaje się dość katastroficzna, a powodem – jak zresztą wielokrotnie wspominaliśmy – jest polityka otwartych drzwi, którą kierowano się, kiedy zaczęły nas zalewać niezliczone masy uchodźców. Jeszcze rok, półtora roku temu, sama wzmianka o tym, że wśród uchodźców mogą znajdować się terroryści, była traktowana jak tabu. W pewnym programie telewizyjnym – nie będę podawał nazwy – jeden reporter stwierdził, że imigranci głupio podejmują się niebezpiecznej przeprawy na pontonach, kiedy terroryści po prostu do nas przylatują. Ale nie tu leży problem. Owszem, mogli do nas przylecieć, ale faktem jest to, że przybyło tu tysiące muzułmańskich żołnierzy. Nie mówimy tu o klasycznym terroryzmie, ale o ataku, inwazji, która ma na celu dwie rzeczy: Po pierwsze, wysłać do Europy jak największą liczbę dobrze wyszkolonych żołnierzy, których głównym celem jest zwerbowanie członków lokalnej muzułmańskiej społeczności – tych muzułmanów drugiego, trzeciego pokolenia, mieszkających w tych tzw. „nieistniejących” strefach no-go. Ponad połowa z nich wcale nie chce integrować się z kulturą kraju, w którym mieszkają; to właśnie oni są członkami potencjalnej przyszłej armii".
Analityk węgierskiego wywiadu mówi, że "różnorodność (europejska) oznaczała węgierskie, francuskie, niemieckie lub rosyjskie, ale nikt nigdy nie pomyślał, że prawo szariatu zostanie wprowadzone do Europy. Nikt nie myślał o tym na poważnie. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, a Europa nadal będzie targana wewnętrzną wojną – a to właśnie obserwujemy – za jakieś półtora roku, i obym się mylił, prawo szariatu sprawi, że będziemy dyskutować o tym, jak wiele obszarów w Europie jest objętych wojną domową. Będzie tak, ponieważ mamy problem ze strefami „no- go”. Nie można tam chodzić za dnia a już na pewno nie w nocy, ale z tych stref zaczną wychodzić dobrze wyszkoleni, uzbrojeni żołnierze muzułmańscy i zaczną rozszerzać swoje strefy na sąsiednie obszary. Zaczną walczyć z lokalną ludnością, a ci ludzie będą starali się bronić, jednak władze, kierując się swoim obecnym sposobem myślenia, nie będą w stanie zapanować nad całym procesem.".
O samej Turcji, Földi mówi: - Turcy zagrozili i spełnią swoją groźbę. My również powinniśmy zagrozić Turcji. Powiedzieć im, że wykopiemy ich z NATO. Dylemat polega na tym, że Turcja nie jest związana umową i nie ma obowiązku stawać w obronie sojuszników ani państw członkowskich NATO jedynie w oparciu o postanowienia traktatu tylko dlatego, że jest członkiem tegoż ugrupowania. Ich armia stanowi 10% sojuszu. Armia USA stanowi 75%, a pozostałe 15% to inne kraje członkowskie. Chciałbym również dodać, że jeśli chodzi o finansowanie, to 51% budżetu pochodzi od tych 15%, a pozostałe 49% płacą USA i Turcja. To jest interesująca sytuacja, ponieważ te 15% nie jest w stanie egzekwować swoich praw – na przykład prawa do obrony Europy".