Premier Bułgarii Bojko Borysow zarządził wysłanie dużych oddziałów wojska na granicę z Macedonią. Przyczyną jest bitwa o miasto Kumanowo, która miała miejsce 9 i 10 maja. Macedońska policja starła się z albańskimi ekstremistami.
W walkach w Macedonii zginęło 18 osób, a ponad 30 zostało rannych.
Bułgaria wzdłuż granicy z Macedonią utrzymuje od kilkunastu lat oddziały wojska, ale są one stosunkowo nieliczne. Jednak od 2001 r., gdy Macedonia i Albania z powodu walki mniejszości albańskiej w tym pierwszym kraju o większą autonomię doprowadziła Skopje i Tiranę na skraj wojny, Bułgarzy patrzą na swojego sąsiada z nieufnością – przypomina portal tvn24.pl.
W czwartek premier Bułgarii zdecydował o wysłaniu dużych oddziałów wojska na zachodnią granicę kraju. Borysow zapewnił, że w razie wybuchu konfliktu, Bułgaria przyjmie „90 tysięcy Macedończyków mających bułgarskie paszporty”.
W dniach 9 i 10 maja w Kumanowie w północnej Macedonii miała miejsce bita między specjalnymi oddziałami policji a grupą albańskich ekstremistów, których władze w Skopie określiły nazwały „terrorystami z innego kraju”.
W walkach w Kumanowie zginęło ośmiu policjantów, a ponad 30 zostało rannych. Nie żyje też 10 kosowskich Albańczyków, a kolejnych 30 się poddało i przebywa obecnie w areszcie. Usłyszeli zarzuty „przygotowywania zamachów terrorystycznych”.
W reakcji na wydarzenia z Macedonii Unia Europejska i NATO wystosowały apel do macedońskich władz oraz mniejszości albańskiej w tym kraju, polecając „powściągliwość i zachowanie spokoju”.
25 proc. ludności Macedonii stanowi mniejszość albańska. Wielu Albańczyków przybyło do Macedonii po wojnie w Kosowie w latach 1998-99, w której naprzeciwko siebie stanęli Albańczycy i Serbowie.