W Nowej Zelandii kwitnie przemyt fast-foodów
Nowozelandzcy policjanci znaleźli w samochodzie zatrzymanym nieopodal Auckland znaczne ilości jedzenia na wynos z restauracji KFC oraz 100 tys. nowozelandzkich dolarów. W kraju obowiązuje surowy lockdown, który obejmuje również restauracje serwujące jedzenie na wynos. Sprawiło to, że popularne fast-foody stały się nie lada luksusem. Niefartownemu kierowcy grozi więzienie.
W okolicach Auckland, które jest objęte lockdownem bardziej rygorystycznym niż pozostałe części kraju - obejmującym m.in. zakaz wjazdu i wyjazdu, a także prowadzenia działalności przez restauracje, nawet te oferujące jedzenie na wynos - policjanci zauważyli wolno poruszający się samochód, co wzbudziło ich podejrzenia. Na widok zbliżającego się patrolu kierowca pojzadu podjął nieudaną próbę ucieczki.
Po zatrzymaniu samochodu oczom policjantów dokonujących rewizji pojazdu, ukazały się opakowania ze znaczną ilością jedzenia z restauracji KFC, w tym frytki i kubełki z kurczakiem, oraz 100 tys. dolarów nowozelandzkich w gotówce. Jak donoszą media, kierowca i pasażer zostali zatrzymani.
Fast-fóody niczym alkohol w czasach amerykańskiej prohibicji
Ze względu na surowość przepisów sanitarnych fast-foody stały się dobrem luksusowym, porównywalnym niemal z alkoholem doby amerykańskiej prohibicji. Sprawa domniemanych „przemytników” zbulwersowała mieszkańców Auckland, którzy już od miesiąca żyją w warunkach lockdownu.
Jak informuje „The Guardian”, za naruszenie antycovidowych przepisów sanitarnych grozi w Nowej Zelandii kara pozbawienia wolności do sześciu miesięcy lub grzywna do 4 tys. dolarów.