W czwartek, północnokoreańskie wojsko wystrzeliło dwie rakiety balistyczne krótkiego zasięgu, które skończyły swój lot w morzu, przemierzając wcześniej około 600 km.
Południowokoreańskie ministerstwo obrony informowało, że jedna z rakiet przeleciała miała przelecieć 430 km, a druga - 690 km, obie miały osiągnąć wysokość 50 km, po czym spadły do morza. Wg. Korei Północnej, pociski mają podobną charakterystykę do rosyjskich rakiet Iskander.
Agencja Korei Północnej KCNA, która poinformowała, iż obydwie rakiety były "nowego typu", a test osobiście nadzorował przywódca Kim Dzong Un.
KCNA wskazała, że testy były ostrzeżeniem dla Korei Południowej, która według Pjongjangu nie powinna dalej zaopatrywać się w sprzęt wojskowy najnowszej technologii oraz powinna zrezygnować ze wspólnych ćwiczeń z wojskami amerykańskimi.
- Jesteśmy zmuszeni do dalszego rozwijania najnowocześniejszych systemów uzbrojenia, aby wyeliminować potencjalne i bezpośrednie zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa narodowego z Południa - powiedział Kim Dzong Un cytowany przez KCNA.
Przywódca Korei określił test "uroczystym ostrzeżeniem dla południowokoreańskich podżegaczy wojennych" i oskarżył Seul o "podwójną grę".
Both missiles North Korea fired flew some 600 km: South Korea military https://t.co/tdO6lkLb0P pic.twitter.com/UWPy5D8PBm
— Reuters Top News (@Reuters) 26 lipca 2019
Zdaniem Kima władze Korei Płd. powinny zaprzestać takich "czynów samobójczych" i "nie powinny popełniać błędu, ignorując ostrzeżenie".
Kim wyraził także satysfakcję z przebiegu testu, był zadowolony z szybkiej reakcji rakiet oraz niskiej trajektorii ich lotu, co gwarantowałoby problemy przy próbie przechwycenia pocisków.
Czytaj także:
Z Korei Północnej uciekła 9-latka. W lalce dziewczynki znaleziono sprzęt szpiegowski
Dramatyczna sytuacja w Korei Północnej! Najniższe racje żywnościowe w historii państwa