Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk zapowiedział starania Ukrainy o członkostwo w NATO. Jednak stosunek samego Sojuszu do tego typu deklaracji nie powinien napawać optymizmem władz w Kijowie.
Zapowiedź premiera Jaceniuka
– W związku z decyzją Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) rząd wnosi do parlamentu projekt ustawy o rezygnacji ze statusu państwa pozablokowego i wznowieniu kursu na członkostwo w NATO – powiedział szef ukraińskiego rządu podczas piątkowego posiedzenia Rady Ministrów.
– Głównym celem naszej polityki zagranicznej jest członkostwo w UE. Projekt tej ustawy zabrania Ukrainie uczestnictwa w jakichkolwiek organizacjach sprzecznych z członkostwem w UE. Oznacza to, że Ukraina nie będzie mogła wstąpić do Unii Celnej, czy Eurazjatyckiej, które są w istocie nowym Związkiem Radzieckim – dodał Jaceniuk.
Dążenia Ukrainy do członkostwa w NATO zostały usunięte z głównych celów polityki zagranicznej Kijowa w 2010 roku, po objęciu urzędu przez obalonego w lutym bieżącego roku prezydenta Wiktora Janukowycza. Oświadczał on wówczas, że Ukraina nie będzie przystępowała do międzynarodowych bloków wojskowych.
W czwartek w Kijowie odbyło się posiedzenie RBNiO, zwołane przez prezydenta Petra Poroszenkę w związku z inwazją na Ukrainę wojsk rosyjskich. Dokonały one wtargnięcia we wschodnich obwodach kraju, gdzie trwają walki sił rządowych ze wspieranymi przez Moskwę dywersantami.
Po posiedzeniu zastępca sekretarza RBNiO Mychajło Kowal oświadczył, że Ukraina liczy, iż Stany Zjednoczone nadadzą jej status głównego sojusznika spoza NATO. Główny sojusznik spoza NATO (Major non-NATO Ally - MNNA) to określenie, którego USA używają wobec swoich ważnych partnerów, którzy nie są członkami NATO. Status ten posiada m.in. Izrael.
NATO najlepszym wyborem?
– Z powodu tej wojny przeciwko nam (prezydent Rosji Władimir) Putin był w stanie zmienić mentalność Ukraińców i pchnąć nas w innym strategicznym kierunku – mówiła natomiast Julia Tymoszenko pod koniec kwietnia 2014 roku, czyli jeszcze przed wyborami prezydenckimi z 25 maja. – W tym przypadku NATO jest najlepszym wyborem dla Ukrainy – podkreślała wówczas była premier.
Retoryka części ukraińskich polityków zaostrzała się w tej kwestii wraz z działaniami rosyjskich dywersantów w Donbasie. W obliczu samodzielnych zmagań z wojną kierowaną z Kremla ukraińscy politycy zaczęli dostrzegać, że jedynym gwarantem bezpieczeństwa może być pomoc Sojuszu.
Rasmussen za?
– Jeśli ukraiński parlament zdecyduje się zmienić dotychczasową politykę, w pełni to uszanujemy. My trzymamy się zasady, że każdy kraj ma prawo do podejmowania własnych decyzji bez ingerencji z zewnątrz – powiedział Rasmussen. W ten sposób odniósł się do zapowiedzi premiera Jaceniuka o dążeniu Ukrainy do przystąpienia do Sojuszu. Rasmussen dodał, że szczyt w Walii za tydzień podejmie decyzje o rozszerzeniu współpracy z Ukrainą, a kraje NATO mają też zadeklarować, czy i w jakim stopniu dołożą się do funduszu powierniczego na modernizację ukraińskiej armii.
Jednak trudno traktować zapowiedzi szefa NATO jako pewnik, bowiem 1 października Duńczyka zastąpi Norweg, Jens Stoltenberg. Trudno przewiedzieć, jaki stanowisko ws. współpracy Sojuszu z Ukrainą będzie miał nowy szef.
Niechętny Obama
Jednak podczas wczorajszej konferencji prasowej w Białym Domu Brack Obama nieco chłodził oczekiwania ukraińskich przywódców.
– Nie będziemy podejmować działań wojskowych, by rozwiązać problem ukraiński. To co robimy, to mobilizujemy międzynarodową wspólnotę, by wywierać presję na Rosję. Ale ważne, by podkreślić, że nie będzie wojskowego rozwiązania tego problemu – powiedział amerykański prezydent.
Przyznał, że faktem jest, że Rosja jest odpowiedzialna za przemoc na Ukrainie i podjęła działania, które łamią terytorialną suwerenność Ukrainy. – Ale nie bierzemy pod uwagę wojskowej konfrontacji Stanów Zjednoczonych z Rosją w tym regionie – powiedział.
Co znamienne, przypomniał, że Ukraina nie jest członkiem NATO i w związku z tym USA nie mają traktatowych obowiązków jej obrony. Zapewnił natomiast, że wobec wszystkich członków NATO, niezależnie czy dużych czy małych państw, USA bardzo poważnie traktują swoje wynikające z art. 5 zobowiązania o wzajemnej obronie.
Stanowisko wyrażone przez przywódcę państwa uważanego z głównego gwaranta Sojuszu musi w tym kontekście niepokoić.
Niewyraźne stanowisko Merkel
Kilka dni temu w wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ARD kanclerz Angela Merkel ucinała spekulacje o możliwym przystąpieniu Ukrainy do struktur NATO. – Ukrainie możemy zaproponować współpracę, członkostwo w Sojuszu nie znajduje się w agendzie – wyjaśniła, odnosząc się do zbliżającego się szczytu Sojuszu w Walii. Przypomniała, że istnieje Rada NATO-Ukraina i że Poroszenko przyjedzie do Walii, by wziąć udział w obradach tego gremium. – Jak powiedziałam, nie chodzi o członkostwo (Ukrainy) w Sojuszu – powtarzała szefowa niemieckiego rządu.