Amerykańskie samoloty wojenne zaatakowały dziś rano obóz Daesh tzw. Państwa Islamskiego. Skierowane były w terrorystów, którzy mieli być odpowiedzialni za ataki w Tunezji w zeszłym roku.
W wyniku ataku w pobliżu Sabratha w Libii, na wschód od Trypolisu, zginęło ok. 30 rekrutów tzw. Państwa Islamskiego. Prawdopodobnie większość z nich pochodziła z Tunezji. Informacja o śmierci Noureddine Chouchane, który był celem ataku, nie została potwierdzona.
Chouchane to ważny funkcjonariusz Państwa Islamskiego, który był powiązany z dwoma atakami w Tunezji w zeszłym roku – jednym w marcu (22 zabitych) w Muzeum Bardo w Tunisie, drugim w czerwcu na plaży w ośrodku w Sousse, na południe od stolicy (38 zabitych).
Jamal Naji Zubia, szef biura ds. mediów zagranicznych w Trypolisie powiedział, że bombardowania były skierowane na gospodarstwo oddalone ok. 15 kilometrów od Sabratha, które zostało przejęta przez bojowników Państwa Islamskiego. Dodał, że większość zabitych to Tunezyjczycy, jednak jeden z nich, zmarły w szpitalu, był Jordańczyk.
Nowa ofensywa koalicji
Bombardowania są częścią nowej polityki Stanów Zjednoczonych oraz zachodniej koalicji, obliczonej na intensyfikację działań militarnych wobec Państwa Islamskiego. W ostatnich miesiącach działania w Libii są skierowane na eliminowanie poszczególnych liderów bojowników PI oraz powiązanych z nimi agentów.
– Z całym szacunkiem dla Libii, wielokrotnie mówiłem o tym, że będziemy ścigać Państwo Islamskie gdziekolwiek się pojawi, tak samo jak ścigaliśmy Al-kaide. Będziemy kontynuować operację eliminowania jednostek Państwa Islamskiego w Libii – oświadczył w tym tygodniu prezydent Barack Obama.
CZYTAJ WIĘCEJ