Prezydent USA Donald Trump podjął decyzję o przeprowadzeniu "precyzyjnych ataków" z powietrza na wybrane cele w Syrii. Operacja została przeprowadzona we współpracy z Wielką Brytanią i Francją. Pentagon poinformował o efektach przeprowadzonej akcji. Zniszczone zostały m.in. fabryki z bronią chemiczną. Rosja już straszy!
Interwencja USA, Wielkiej Brytanii i Francji to wynik ubiegłotygodniowego ataku chemicznego w Dumie koło Damaszku. Stany Zjednoczone obwiniają o jego przeprowadzenie syryjski reżim.
Pentagon przekazał, że atak trwał około godziny. Użyto w nim 58 rakiet, które spadły na miejsca związane z produkcją i przechowywaniem broni chemicznej. Zbombardowano ośrodek badań naukowych w okolicy Damaszku, ważny ośrodek dowodzenia oraz dwa magazyny zlokalizowane w pobliżu miasta Homs.
Nie ma żadnych doniesień o stratach po stronie sił państw zachodnich.
Szef połączonych sztabów armii amerykańskiej, gen. Joseph Dunford poinformował, że USA "konkretnie zidentyfikowały" cele, aby "zmniejszyć ryzyko angażowania sił rosyjskich".
Generał poproszony o ustosunkowanie się do informacji podanej przez Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, że władze syryjskie zdołały ewakuować przed kilkoma dniami broń chemiczną ze składów, które były celem ataku rakietowego, powiedział, że "nic mu o tym nie wiadomo".
Sekretarz obrony USA James Mattis zapytany przez dziennikarzy, czy Stany Zjednoczone i ich sojusznicy planują kontynuować naloty, poinformował, że na ten moment jest to jednorazowa akcja, która stanowi bardzo silny sygnał, aby powstrzymać Baszara Al-Asada od przeprowadzania ataków z użyciem broni chemicznej w przyszłości.
Anatolij Antonow, rosyjski ambasador w USA wydał oświadczenie, w którym potępił atak i stwierdził, że spotka się on z "konsekwencjami", za które odpowiedzialność poniesie Waszyngton, Londyn i Paryż.
Photos from the AP show the skies over Damascus as the US, UK, and France launch airstrikes on Syria pic.twitter.com/4aWc8IR2SZ
— BuzzFeed News (@BuzzFeedNews) 14 kwietnia 2018