Święto Pracy dla części Amerykanów zamieniło się w koszmar. W poniedziałek 7 września w Waszyngtonie doszło do serii pożarów. Płomienie pochłonęły niemal całe miasteczko Malden we wschodniej części stanu. Pożar rozprzestrzenił się też na okoliczne miejscowości.
Około 80% domów i budynków w Malden, w małym miasteczku we wschodnim Waszyngtonie, zostało całkowicie zniszczone wskutek wczorajszego nagłego wybuchu pożaru. Poza budynkami mieszkalnymi spłonęły również remiza strażacka, poczta, ratusz i biblioteka.
– Skali tej katastrofy naprawdę nie da się wyrazić słowami – powiedział w oświadczeniu szeryf hrabstwa Whitman, Brett Myers. – Mam tylko nadzieję [...] i modlę się, aby wszystkich mieszkańców udało się uratować – dodał.
Pożar podsycany silnymi wiatrami i suchą ziemią rozprzestrzenił się bardzo szybko w poniedziałkowe przedpołudnie, niszcząc budowle i pochłaniając niemal cały majątek mieszkańców. Tuż po południu wybuchł kolejny pożar, wszyscy mieszkańcy zostali ewakuowani. Odpowiednie organy opracowują plan inwentaryzacji szkód.
80% of the buildings in an eastern Washington town were destroyed during a Labor Day firestorm https://t.co/beJHWjbeUf pic.twitter.com/V8qHrdBXh3
— CNN (@CNN) September 8, 2020