Unia Europejska apeluje o konieczność ujednolicenia znaków drogowych na terenie Europy. Jak zaznacza Federacja Drogowa UE, ma to na celu zwiększenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, ale postulowane zmiany dotyczą tylko wąskiego zakresu. – Można odnieść wrażenie, że rekomendacje służą przede wszystkim interesowi producentów znaków drogowych. A nas w związku z tym mogą kosztować wiele milionów złotych i upadek lokalnych firm – ostrzega ekspert ds. transportu dr Jeremi Rychlewski.
Raport UE poza ujednoliceniem znaków wskazuje na konieczność walki z dużym zagęszczeniem znaków drogowych. Według Federacji Drogowej problemem jest również utrzymanie odpowiedniej czytelności i odblaskowości znaków.
– Lektura raportu nie pozostawia wątpliwości, że jego celem jest lobbing za ujednoliceniem formy technicznej znaków drogowych w różnych państwach – przekonywał ekspert.
Rychlewski uznał także, że w raporcie brakuje konkretnych planów działań. W dokumencie opisany jest problem zbyt gęstego położenia znaków, jednak nie ma w nim żadnych propozycji rozwiązań. Ekspert wskazuje też na rozbieżne znaczenie tych samych znaków w różnych krajach UE.
– Zestawienie przedstawionych w raporcie postulatów z tym, czego w dokumencie brakuje, wzbudza jednak spore wątpliwości co do intencji jego autorów – powiedział. – Trudno nie odnieść wrażenia, że wnioski są zbieżne z interesem paneuropejskich firm produkujących znaki, natomiast nie zawsze z rozwiązaniami optymalnymi dla bezpieczeństwa ruchu samochodowego – przekonywał Rychlewski.