Rząd Białorusi wysłał wojsko wewnętrzne do pacyfikacji protestów. Tysiące Białorusinów w Mińsku i innych miastach rozpoczyna niedzielne protesty pod hasłem "Marsz Sąsiadów".
Opozycja białoruska wezwała na nowe protesty pod hasłem "Marsz Sąsiadów" na Białorusi.
Ludzie komunikują się m.in dzięki komunikatorowi Telegram.
Demonstracje odbywają się w dzielnicach mieszkalnych i w podwórzach domów.
W różnych dzielnicach Mińska mieszkańcy utworzyli łącznie około 20 kolumn. W dzielnicy Malinauka, gdzie dominują duże osiedla mieszkaniowe, demonstrujący skandują: "Przyłącz się!".
Niektórzy uczestnicy protestów w Mińsku mają biało-czerwono-białe flagi, w barwach używanych przez opozycję.
Milicja w Mińsku dokonała już pierwszych zatrzymań. Ustawiła metalowe ogrodzenia na placu Październikowym w centrum stolicy, a pod administrację prezydenta zjechały samochody milicyjne i pojazdy z funkcjonariuszami struktur siłowych. Dodatkowe siły milicji są gromadzone przed budynkiem rządu i w rejonie obelisku Mińsk - Miasto Bohater, gdzie w ostatnich miesiącach odbywały się protesty.
Do zgromadzeń doszło też w mniejszych miastach w obwodzie mińskim: Żodzinie, Zasławiu i Dzierżyńsku.
W centrum stolicy Białorusi zamkniętych zostało kilka stacji metra, odczuwalne są problemy z internetem.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł
Najnowsze
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Kluby "Gazety Polskiej" oddadzą hołd Maurycemu Mochnackiemu
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Tusk z Putinem mszczą się za przekop Mierzei Wiślanej
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł