Kandydatka partii Batkiwszczyna na prezydenta Ukrainy Julia Tymoszenko opowiedziała się za przedterminowymi wyborami parlamentarnymi i dała do zrozumienia, że nie zrezygnuje z kandydowania na rzecz Petro Poroszenki.
– Jestem zwolenniczką przedterminowych wyborów parlamentarnych. Uważam, że tylko one mogą w istotny sposób zmienić styl i sedno pracy Rady Najwyższej” – oświadczyła we wtorek na konferencji prasowej w Kijowie.
Kadencja obecnej Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy upływa w 2017 r. Najwięcej mandatów ma w niej nadal Partia Regionów odsuniętego od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza (120 w 450-osobowym parlamencie).
Tymoszenko dała też do zrozumienia, że nie wycofa się z rywalizacji o urząd prezydenta. O rezygnację z kandydowania i poparcie prowadzącego w sondażach Petro Poroszenki zaapelował do niej szef partii UDAR Witalij Kliczko, który sam zdecydował się na taki krok.
– Uważam, że prezydenta Ukrainy należy wybierać nie w politycznych kuluarach, umawiając się na jednego jedynego kandydata, tylko zdając się na otwarty wybór ludzi. Wybory odbywają się w dwóch turach i ludzie mają pełne prawo wybrać swego lidera bez uciekania się do uzgodnień w kuluarach – oznajmiła była premier.
Co zaś do poparcia Poroszenki, który jest jednym z najbogatszych biznesmenów na Ukrainie i właścicielem produkującego słodycze koncernu Roshen, oświadczyła: "I tak codziennie wspieram Petro Poroszenkę. Regularnie kupuję słodycze Roshen, moja rodzina stale konsumuje produkty tej marki. Uważam, że to dobre wsparcie".
Poroszenko jest obecnie liderem wyścigu do fotela prezydenckiego na Ukrainie - popiera go 21,2 proc. Ukraińców. Na drugim miejscu w marcowym sondażu ośrodka Socis znajdował się Kliczko (sondaż przeprowadzono jeszcze przed jego rezygnacją) z 14,6 proc. głosów. Trzecie miejsce przypadło Tymoszenko, na którą chciałoby głosować 9,7 proc. wyborców.
Przedterminowe wybory prezydenckie na Ukrainie mają się odbyć 25 maja.