W Polsce powoli witamy się z tak upragnioną i długo wyczekiwaną wiosną. Stefan Czerniecki postanowił jednak odwiedzić ze swoimi kamerami miejsce, w którym zdaje się, że do wiosny jeszcze hen-hen! Póki co na termometrach minus 5 stopni. Dzisiaj wraz z „Za siódmą górą” zapraszamy do Tallinna! Na początek estońskiej sago co nieco ciekawostek…
Coby łatwiej nam było oswoić się z nowym krajem, w którym kamery „Za siódmą górą” jeszcze nie było, warto zaznajomić się z kilkoma intersującymi faktami. O tym, że Tallinn jest stolicą Estonii pisać raczej nie trzeba. Ale już o tym, że to stolica kraju, w którym ponad 90 procent jego powierzchni jest dziś pokryte wi-fi już można. Także o tym, że tak w Tallinie, jak i w całej Estonii dostęp do Internetu jest bezpłatny. W Tallinie działa bezpłatna dla jego mieszkańców komunikacja miejska. Niestety nas, obcokrajowców, już to nie dotyczy… Bilet kosztuje 1,5 euro. A skoro temat transportu i komunikacji, to warto wspomnieć, że w tym zamieszkałym przez 400 tys. ludzi mieście aż 700 z nich porusza się Porsche… Na koniec tego spisu tallińskich ciekawostek jeszcze jedno: to tutaj wymyślono Skype.
Trudno nie rozpocząć naszej wizyty w Tallinie od Wzgórza Toompea. Tam też pierwsze swoje kroki skieruje Czerniecki. Do miejsca, w którym został zbudowany został pierwszy gród Estów, który później w XIII został przejęty i rozbudowany przez Zakon Kawalerów Mieczowych, a następnie Zakon Inflancki.
Wspinając się na szczyt Wzgórza Toompea widać wyraźnie podział na Miasto Górne i Miasto Dolne. O co chodzi? Na to pytanie próbował w odcinku odnaleźć odpowiedź autor „Za siódmą górą” Skąd charakterystyczne pozostałości po zamkach, czy zawiasach bram miejskich? Komu zależało na tak jasnym podziale na tych z „góry” i tych z „dołu”?
Na te oraz wiele innych pytań odpowiada w swoim pierwszym estońskim odcinku Stefan Czerniecki.