"Biały Dom jest oburzony z decyzji prezydenta Francji Emmanuela Macrona o zaproszeniu przedstawiciela rządu Rosji na obchody 80. rocznicy inwazji D-Day" - poinformował wpływowy portal Politico. Za "niepokojące" uznano również przyjęcie w Paryżu prezydenta Chin Xi Jinpinga i wysłanie przedstawiciela Francji na inaugurację nowej "kadencji" dyktatora Rosji Putina.
Organizator obchodów D-Day, Mission Liberation, na którego czele stoi były ambasador Francji w Waszyngtonie Philippe Etienne, zapowiedział w zeszłym miesiącu, że zostaną zaproszeni przedstawiciele Rosji, ale nie Władimir Putin.
Jak przypomina portal i.pl, nie byłby to pierwszy przypadek udziału przedstawicieli Rosji w ceremonii w rocznicę D-Day. Putin wziął udział w obchodach 60. i 70. rocznicy, które odbyły się kilka miesięcy po aneksji przez Rosję ukraińskiego terytorium Krymu w 2014 r.
"Obecna decyzja Macrona wywołała oburzenie wśród niektórych europejskich przywódców, gdy od ponad dwóch lat Rosja prowadzi niesprowokowaną wojnę z Ukrainą" - pisze Politico
„Być może przypomni to Rosjanom, że kiedyś walczyli z prawdziwymi nazistami, a nie jak teraz z wyimaginowanymi w Ukrainie” – powiedział Politico anonimowy urzędnik Białego Domu.
W administracji Bidena wyżsi rangą członkowie zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego, a nawet sam prezydent postrzegają Macrona jako osobę wierzącą, że ma wpływ na Putina - wskazuje Politico. Dlatego Biały Dom w dużej mierze zaakceptował jego wysiłki na rzecz utrzymania stosunków dyplomatycznych z Moskwą, mimo że Rosja zlekceważyła sankcje gospodarcze Zachodu i kontynuuje atak na Ukrainę.
„Jedna z najbardziej podłych narracji propagandowych Kremla bagatelizuje znaczenia D-Day i ofiary złożonej na plażach Normandii przez żołnierzy amerykańskich, brytyjskich, francuskich i innych sojuszników” – powiedział Politico przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Michael McCaul.
„To rozczarowujące, że Francja zaprosiła Rosję do upamiętnienia wydarzenia, które sami Rosjanie otwarcie uważają za bezcelowe. Nie wspominając, że to zaproszenie ma miejsce, gdy Rosja otwarcie grozi kolejną wojną światową” - dodał.
Urzędnik brytyjskiego rządu powiedział Politico, że działania Francji – nie tylko zaproszenie Rosji na D-Day, ale także przyjęcie w Paryżu prezydenta Chin Xi Jinpinga i wysłanie przedstawiciela Francji na inaugurację prezydenta Rosji Władimira Putina – są „niepokojące”.
Warto przypomnieć, że to właśnie na Francję i na będącymi z tym państwem w ścisłym sojuszu Niemcy postawił Tusk. Koalicja 13 grudnia odwraca się od atlantyckiego sojusznika przedkładając nad współpracę z USA "przyjaźń" i budowanie sojuszu wojskowego z Francją i Niemcami, państwami które w pierwszej fazie wojny wyczekiwały na klęskę Ukrainy, a które teraz, mimo werbalnych zapewnień, marzą o powrocie do ścisłej współpracy z Rosją "taką, jaka ona jest". Dodajmy też, ze zarówno Francja jak i Niemcy sprzeciwiają się wejściu Polski do programu Nuclear Sharing, co ujawnił nieopacznie wiceminister Szejna.
Pytamy (retorycznie), czy po ewentualnym ataku Rosji na Polskę możemy liczyć na pomoc Francji i Niemiec, albo też podległej im "armii europejskiej"?