Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział w sobotę w wywiadzie telewizyjnym, że jeśli USA chcą wydania amerykańskiego pastora Andrew Brunsona, oskarżonego o terroryzm i sądzonego w Turcji, to muszą rozważyć swe dalsze kroki. Ta próba szantażu, czy wręcz chamstwa tureckiego prezydenta, który ma krew na swoich rękach powinna spotkać się z ostrą odpowiedzią!
Zatrzymanie Brunsona w 2016 roku wywołało poważne napięcia między Waszyngtonem i Ankarą. Duchowny, o którego zwolnienie apelował sam prezydent USA Donald Trump, został oskarżony o szpiegostwo oraz powiązania z Fethullahem Gulenem, obwinianym przez Ankarę o próbę zorganizowania zamachu stanu w Turcji w lipcu 2016 roku. W połowie kwietnia rozpoczął się jego proces, w którym oskarżono go o działalność terrorystyczną.
O uwolnienie Brunsona zabiegało też kilkunastu amerykańskich senatorów.
Pastor, który założył w Izmirze protestancki Kościół Zmartwychwstania, stanowczo zaprzecza jakiemukolwiek działaniu na szkodę państwa tureckiego.
W ubiegłym roku Erdogan zaproponował USA wymianę Brunsona na Gulena, islamskiego kaznodzieję, który od 1999 roku przebywa na dobrowolnym uchodźstwie w USA.
Po ujawnieniu w Turcji wielkiego skandalu korupcyjnego w 2013 roku Gulen jest oskarżany o to, że próbuje zdalnie zorganizować tzw. struktury równoległe, nazywane przez władze organizacją terrorystyczną Fethullaha (FETO).