Prezydent Turcji Recep Erdogan powiedział, że służby jego kraju już w lipcu 2015 roku aresztowały i deportowały do Holandii jednego z terrorystów samobójców z Brukseli. Był to Brahim El Bakraoui - starszy z braci, który zaatakował na lotnisku. Jak dodał, Turcja ostrzegała Belgów przed zagrożeniem, ale mimo to mężczyzna pozostał na wolności.
Według informacji przekazanych przez tureckiego prezydenta, El Bakraoui w lipcu 2015 roku pojawił się w mieście Gaziantep przy granicy z Syrią. Po pewnym czasie pojechał do Antalyi na południu kraju, gdzie został aresztowany. Tureckie służby uważały, że mężczyzna ma związki islamistami, chociaż nie miały na to twardych dowodów.
Turcja postanowiła jednak deportować zatrzymanego do Europy. Służby wysłały go do Holandii, ale poinformowały również Belgów o niebezpieczeństwie, jakie może stwarzać, ponieważ mężczyzna posiadał paszport tego kraju. Według Erdogana Belgowie jednak zignorowali ostrzeżenia, ponieważ uznali, że mężczyzna nie jest związany z terrorystami.
Ponadto media informują również, że El Bakraoui został w 2010 roku skazany na dziewięć lat więzienia za napaść na policjantów z kałasznikowem. Mężczyzna wyszedł jednak w zeszłym roku na zwolnienie warunkowe i zniknął.
Minister sprawiedliwości Belgii Koen Geens powiedział dziennikarzom, że El Bakraoui nie był identyfikowany jako terrorysta. – Dla nas był zwykłym kryminalistą na zwolnieniu warunkowym – powiedział.
Przypomnijmy, że w poniedziałek rano na lotnisku w Brukseli doszło do dwóch silnych wybuchów. Po ewakuacji w terminalu znaleziono trzeci ładunek wybuchowy, który nie eksplodował. Po niespełna 1,5 godzinie pojawiły się informacje o kolejnej eksplozji do której doszło na jednej ze stacji metra. Według doniesień medialnych łączna liczba ofiar zamachów w Brukseli wynosi obecnie 32. 20 miało zginąć w metrze, 12 – na lotnisku, ponad 300 osób zostały rannych. Do zamachów przyznało się Państwo Islamskie. CZYTAJ WIĘCEJ
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Belgijska prokuratura: Zamachowców było czterech