Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern powiedziała w poniedziałek, że osiem osób, uznanych za zaginione po erupcji wulkanu na Białej Wyspie, prawdopodobnie nie żyje, a kilkoro spośród 31 rannych jest w stanie krytycznym.
Policja poinformowała wcześniej, że pięć osób zginęło po wybuchu wulkanu na Białej Wyspie, przy wschodnim wybrzeżu Wyspy Północnej, jednej z dwóch głównych wysp Nowej Zelandii.
Ardern, która udała się do Whakatane, miasta leżącego w pobliżu wulkanicznej wyspy, powiedziała dziennikarzom, że "nie ma oznak życia" na Białej Wyspie.
Dodała, że wśród poszkodowanych są turyści z Australii, USA, Wielkiej Brytanii, Chin, Malezji i Nowej Zelandii.
Wulkanolog z grupy badawczej GNS Science, Brad Scott powiedział, że w wyniku erupcji wulkanu w powietrze wyrzucony został "pióropusz pary i popiołu" na wysokość ok. 3600 metrów.