Rosyjskie siły prawdopodobnie podejmą próbę wysadzenia zapory kachowskiej elektrowni wodnej i oskarżą o to Ukrainę, pisze amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Eksperci podkreślają w najnowszej analizie, że zaczęło się wycofanie rosyjskich sił z zachodniej części obwodu chersońskiego. Wycofanie ma trwać w następnych tygodniach, ale proces ten może zakłócić ukraińska decyzja o ataku - dodają.
"Jestem przekonany, że bez żadnych skrupułów rozwalą tę tamę i zaleją tych ludzi. To są barbarzyńcy", powiedział w Politycznym podsumowaniu tygodnia" poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki. "Myślę, że ta kwestia była głównym tematem rozmowy amerykańsko-rosyjskiej dlatego, że to jest realna groźba wielkiego mordu na narodzie ukraińskim", dodał.
Zobacz więcej: A to zagadka. Konsultacje ministrów obrony USA i Rosji. W jakiej sprawie?
Obaw w tej sprawie nie kryje poseł Karolina Pawliczak z Lewicy. "Gdyby się to wydarzyło, to będzie to kryzys i humanitarny i w każdym aspekcie jeden z najgorszych, jeśli chodzi o poszczególne etapy tej wojny".
Tymczasem jak piszą analitycy ISW, Rosjanie działając w ten sposób będą cciały przykryć swoje wycofanie i nie dać się przepchnąć ukraińskim wojskowym w głąb obwodu chersońskiego, czytamy w raporcie.
Według nich Rosja będzie próbować utrzymać wschód obwodu chersońskiego, by utworzyć tam strefę buforową pozwalającą na obronę Krymu i uniemożliwiającą ukraińskim siłom znalezienie się w strefie zasięgu artyleryjskiego półwyspu