Reakcja militarna Zachodu na posunięcia Rosji wobec Ukrainy nie jest prawdopodobna, ale nie należy nie doceniać wagi retorsji gospodarczych. Kreml wykonał ruch, który dla inwestorów jest "odwróceniem efektu upadku muru berlińskiego" - pisze brytyjski tygodnik "The Economist"
Choć postępowanie Rosji przywodzi na myśl lata 30. - znów silne militarnie państwo pod pozorem obrony praw mniejszości narodowych chce dokonać aneksji sąsiedniego kraju - nie należy oczekiwać, że Zachód zareaguje operacją wojskową - pisze "Economist".
Rosja może jednak bardzo ucierpieć z powodu paniki na rynkach, wyprzedaży jej waluty, ucieczki inwestorów z rynków akcji i utraty zaufania. Jej relacje z innymi krajami mogą na jakiś czas pozostać tak wrogie, jak przed rokiem 1989. "To odwrócenie efektu upadku muru berlińskiego" - powiedział w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem główny ekonomista Saxo Bank Steen Jakobsen.
Kary gospodarcze mogą być w odniesieniu do Rosji bardzo dotkliwe. Kurs rubla spada tak gwałtownie, że Bank Centralny Rosji podniósł stopy procentowe o 150 pkt. bazowych, z 5,5 proc. do 7 proc. Zdusi to i tak już spowolniony wzrost gospodarczy i zwiększy presję inflacyjną. Spadek wartości waluty podroży obsługę długu, trudniej będzie Rosji pozyskiwać pieniądze na rynkach.
Panika na giełdzie spowodowała, że wartość Rosnieftu spadła z dnia na dzień o 1 mld dol. Łączna kapitalizacja spółek notowanych na giełdzie w Moskwie w poniedziałek w ciągu kilku godzin spadła o 2 bln rubli (około 55 mld dolarów), czyli prawie o tyle, ile Rosję kosztowała organizacja zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi (50 mld USD). Akcje rosyjskich spółek tracą również na innych giełdach. W Londynie papiery Gazpromu straciły 17,5 proc. Inwestorzy, wystraszeni zachowaniem Rosji wobec Ukrainy, sprzedają akcje spółek ze wszystkich sektorów. By ratować rubla, Bank Centralny Rosji sprzedał w poniedziałek ok. 10 mld dolarów.
Wprawdzie rosyjskie rezerwy walutowe - 453 mld dol. - stanowią zabezpieczenie przed takimi groźbami, do jakich uciekły się USA, gdy Wielka Brytania podjęła interwencję w kanale Sueskim w 1956 roku. Waszyngton zagroził, że urządzi run na brytyjskiego funta, i Londyn musiał się wycofać z operacji wojskowej. Ale teraz rosyjskie elity mają bardzo dużo pieniędzy za granicą i nie chcą, by lokaty te były zagrożone - pisze tygodnik, czyniąc aluzję do groźby zamrożenia tych aktywów przez USA.
Inwestorzy przywykli do pewnego stopnia do zawirowań w Rosji i po pewnym czasie wracali; ale tym razem Moskwa podejmuje drugą interwencję wojskową w ostatnich latach (pierwszą była wojna z Gruzją w 2008 roku). Geopolityczne aspiracje Moskwy zdają się przeważać nad jakimikolwiek innymi względami, a Kreml skłonny jest zaszkodzić gospodarce i obrotom handlowym - wylicza "Economist". Tym razem inwestorzy mogą nie puścić tego szybko w niepamięć. "Znacznie trudniej będzie uwierzyć, że przy pewnej dozie zachęty da się nakłonić Rosję do współpracy z Zachodem" - konkluduje tygodnik.