Do chuligańskich wybryków doszło w sylwestrową noc w Alzacji. W całej Francji porządku pilnowało ponad sto czterdzieści tysięcy policjantów, żandarmów, żołnierzy i strażaków. W samym Paryżu było spokojnie.
Według rozgłośni France - Bleu, co najmniej dwieście samochodów zostało podpalonych. To dwa razy więcej niż w ubiegłym roku. Do incydentów doszło w trzydziestu gminach położonych w pobliżu Strasbourga.
Policja zatrzymała około 40 osób. Napastnicy atakowali także wozy strażackie, rozbijali szyby i próbowali je podpalić. Na przedmieściach Miluzy interweniujących żandarmów ostrzelano petardami. Dwóch z nich zostało lekko rannych.
We Francji petardy są zakazane, ale mieszkańcy wschodnich regionów, w tym Alzacji przemycają je z Niemiec. 30-stoletni mężczyzna zginął w wyniku wybuchu jednej z nich. Pięćdziesiąt osób zostało rannych.
W Paryżu obyło się bez incydentów. Niewielkie wybryki chuligańskie miały miejsce na przedmieściach stolicy.