- Nie ma wielu kulturowych punktów wspólnych między używającymi przemocy ekstremistami z zagranicy i z kraju. Ale w swojej pogardzie dla pluralizmu, lekceważeniu ludzkiego życia i determinacji, by zbezcześcić nasze narodowe symbole, są oni dziećmi tego samego plugawego ducha — powiedział 43. prezydent USA podczas przemówienia w Shanksville w Pensylwanii. W sobotę mija 20 lat od zamachów z 11 września 2001 r. Pod Shanksville w Pensylwanii rozbił się jeden z czterech samolotów, porwanych przez terrorystów z Al-Kaidy w celu zniszczenia obiektów symbolizujących Stany Zjednoczone.
Były prezydent przyznał, że zamachy 11 września na zawsze zmieniły życie Amerykanów, a trwające do dziś środki bezpieczeństwa wskazują na to, że zagrożenie nie minęło, ale rozszerzyło się także na sferę krajową ze względu na rodzimych ekstremistów.
Bush, który w roku 2001 sprawował urząd prezydenta, był jednym z mówców podczas ceremonii upamiętniającej 40 pasażerów i członków załogi lotu United Airlines 93. Podejrzewa się, że celem terrorystów był budynek Kapitolu w Waszyngtonie. Pasażerowie, świadomi zamachów na WTC i Pentagon, odbili samolot z rąk porywaczy, co skończyło się dla nich tragicznie. Pozbawiona pilota maszyna runęła na teren opuszczonej kopalni pod Shanksville.
- 40 osób, głównie obcych sobie ludzi, zmieniło kurs historii. Modlili się, zagłosowali i uderzyli. Choć wszyscy zginęli, wygrali pierwszą bitwę wojny z terroryzmem — powiedział szef stowarzyszenia rodzin ofiar katastrofy Gordon Felt, brat jednego z pasażerów.
Jedność jest możliwa
Wiceprezydent USA Kamala Harris stwierdziła, że zamachy 11 września pokazały, że „jedność w Ameryce jest możliwa” i konieczna dla pomyślności Ameryki i jej roli w świecie.
- Jednocześnie zobaczyliśmy, jak strach może być używany do siania podziałów w naszym narodzie. Sikhijscy i muzułmańscy Amerykanie byli celem ataków z powodu swojego wyglądu i sposobu modlitwy. Ale widzieliśmy też, jak wielu Amerykanów stanęło w solidarności ze wszystkimi, także tymi, którzy doświadczyli przemocy i dyskryminacji — powiedziała polityk. „40 pasażerów i członków załogi lotu 93 nie znali się, byli różnymi ludźmi z różnych miejsc, ale ta czterdziestka działała w jedności, by uratować życie niezliczonych ludzi w stolicy naszego kraju” - dodała.
Lot UA 93 wystartował 11 września 2001 r. z lotniska w Newark w New Jersey do San Francisco. Czterej saudyjscy terroryści porwali samolot po trzech kwadransach lotu, lecąc nad terytorium Ohio i zmieniając kurs na Waszyngton. Pasażerowie, dzięki opóźnieniu wylotu, dowiedzieli się o wcześniejszych zamachach w Nowym Jorku i przeprowadzili próbę odbicia samolotu. Ostatecznie maszyna runęła na ziemię o 10.03, ok. pół godziny po porwaniu.