TEGO NIE WIESZ! Kulisy abdykacji Benedykta XVI. Reakcja otoczenia była niezwykła, polski kardynał zaprotestował!
16 kwietnia mija 90. rocznica urodzin Benedykta XVI - wielkiego teologa i niezwykłego papieża, następcy św. Jana Pawła II. Jednym z najważniejszych wydarzeń tamtego pontyfikatu była papieska abdykacja. Jej kulisy w książce „Benedykt XVI. Papież czasu kryzysu” odsłania historyk, ks. Roberto Regoli.
W poniedziałkowy poranek 11 lutego 2013 roku kardynałowie zebrali się na publicznym konsystorzu zwyczajnym, by omówić kwestie dotyczące najbliższych kanonizacji. Papieżowi towarzyszyli arcybiskup Georg Gänswein, prefekt Domu Papieskiego i jego osobisty sekretarz, arcybiskup Guido Pozzo, jałmużnik papieski, ojciec Leonardo Sapienza, regent Prefektury Domu Papieskiego, oraz arcybiskup Alfred Xuereb z Sekretariatu Szczególnego. Papież, zwracając się do kardynałów, oświadczył: „Najdrożsi Bracia (…). Rozważywszy po wielokroć rzecz w sumieniu przed Bogiem, zyskałem pewność, że z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową. Jestem w pełni świadom, że ta posługa, w jej duchowej istocie powinna być spełniana nie tylko przez czyny i słowa, ale w nie mniejszym stopniu także przez cierpienie i modlitwę. Niemniej jednak, aby kierować łodzią Świętego Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi. Dlatego w pełni świadom powagi tego aktu, z pełną wolnością, oświadczam, że rezygnuję z posługi biskupa Rzymu, następcy Świętego Piotra, powierzonej mi przez Kardynałów 19 kwietnia 2005 roku, tak że od 28 lutego 2013 roku, od godziny 20.00, tron Rzymu, tron Piotrowy, będzie pusty i będzie konieczne, aby ci, którzy posiadają do tego kompetencje, zwołali konklawe dla wyboru nowego Najwyższego Kapłana”.
Decyzja była gromem z jasnego nieba, choć papież już wcześniej wspominał o takiej ewentualności. Na całym świecie powtarzano szeptem tylko jedno pytanie: „Dlaczego?”.
Jak podał dziennik „L’Osservatore Romano”, reakcją kardynałów było „niedowierzanie, zaskoczenie, zdziwienie i wzruszenie”, w sali konsystorza krzyżowały się spojrzenia purpuratów, podniósł się „lekki szmer” zdumionych i poruszonych głosów. Gazeta podkreślała, że jednogłośnie przyjęto „pokorę” papieskiej decyzji, choć akurat uznanie pokory nie odpowiadało wadze kwestii, okolicznościom ani konsekwencjom. Ale w tym momencie do głosu doszły przede wszystkim uczucia.
Większość kardynałów, biskupów i duchownych okazała poparcie dla decyzji papieża. Jedynie kardynał Stanisław Dziwisz, były osobisty sekretarz Jana Pawła II, otwarcie prezentował odmienne stanowisko, przypominając, że polski papież postanowił kontynuować posługę papieską aż do śmierci, uznając ją za „krzyż, z którego się nie schodzi”.
Był to jednak odosobniony głos, który zresztą szybko zamilkł. W późniejszym czasie okazało się, że niektóre osoby z najbliższego otoczenia papieża, którym Ratzinger wcześniej zdradził zamiar abdykacji, na próżno starały się odwieść go od tego postanowienia; nawet jego osobisty sekretarz, arcybiskup Gänswein, nie zdołał wpłynąć na zmianę stanowiska, ponieważ miało ono charakter „ostatecznej decyzji”, a nie „hipotetycznych rozważań”.