Ukraina "nie chce pokoju" i "prowadzi podwójną grę" - oświadczył wybrany w niedzielę w nieuznawanych przez Kijów i Zachód wyborach Ołeksandr Zacharczenko, szef Donieckiej Republiki Ludowej, proklamowanej przez prorosyjskich separatystów na wsch. Ukrainy.
– Ukraina nie chce pokoju, tak jak deklaruje. Jawnie prowadzi podwójną grę – oświadczył Zacharczenko na konferencji prasowej w Doniecku po tym, jak ogłosił swe zwycięstwo w wyborach prezydenckich organizowanych w tej samozwańczej republice.
– Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć polityki prowadzonej przez Kijów. Jesteśmy gotowi do dialogu z nimi (z władzami ukraińskimi), ale czekamy na normalną i rozsądną postawę z ich strony – dodał.
Według szefa miejscowej komisji wyborczej, ustanowionej w DRL przez separatystów, Zacharczenko zdobył ponad 70 proc. po przeliczeniu głosów w ponad połowie lokali wyborczych – podaje agencja AFP. Jego partia Doniecka Republika uzyskała ok. 65 proc. głosów.
Mieszkańcy tzw. republik ludowych donieckiej i ługańskiej wybierali w niedzielę deputowanych do parlamentów oraz szefów władz wykonawczych.
W wyborach w DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startowały dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: obecnego przywódcy DRL Ołeksandra Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana oraz deputowanego do parlamentu DRL Jurija Sywokonenki.
Choć Zachód uznaje te wybory za nielegalne, Rosja zapowiedziała, że zaakceptuje ich wyniki. Przedstawiciel rosyjskiej Dumy Państwowej już oświadczył, że w republikach donieckiej i ługańskiej wybrano legalne organy władzy oraz, że Duma będzie z nimi współpracować.
Władze samozwańczych republik ogłosiły wybory pod koniec września, zapowiadając, że na ich terytorium nie będzie przeprowadzonych 26 października wyborów do parlamentu Ukrainy. Oświadczyły wówczas także, że nie godzą się również na wybory lokalne, które ukraińskie władze zaplanowały na 7 grudnia.