Światowe media, komentując wtorkową wizytę premierów Polski, Słowenii i Czech w Kijowie, piszą o odwadze i solidarności tych polityków oraz o ryzyku wiążącym się z taką podróżą. Podkreślana jest też historyczna waga tego wydarzenia. Niektóre media podkreślają, że Polska słusznie przez lata ostrzegała Europę przed rosyjską agresją, ale jej głos nie został wówczas wysłuchany.
"Symbolika jest potężna. Czesi i Polacy byli podporządkowani ZSRR i żyli pod komunistycznymi rządami przez dekady. Teraz rośnie obawa przed tym, że prezydent (Rosji) Władimir Putin spróbuje cofnąć czas o ponad 30 lat i odzyskać utraconą radziecką strefę wpływów" - pisze "New York Times".
CZYTAJ: Polska delegacja w Kijowie. Premier Ukrainy komentuje spotkanie
CNN podkreśla, że Morawiecki położył nacisk na obronę Ukrainy, także dlatego, że - jak wskazał - Ukraińcy walczą "nie tylko o własną wolność i bezpieczeństwo, ale także za nas". Stacja wskazuje też, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wyraził zaufanie do Polski, Czech i Słowenii.
"Time" wskazuje na symboliczne znaczenie obecności Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie i wskazuje w tym kontekście na cytowane przez Morawieckiego słowa wygłoszone w Tbilisi w 2008 roku przez ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze kraje bałtyckie, a potem może przyjdzie czas na mój kraj, na Polskę".
Portal Politico, podobnie jak wiele innych mediów, zwraca uwagę, że do wizyty w Kijowie doszło w czasie, gdy siły rosyjskie są u progu miasta i prowadzą jego ostrzał.
O podróży premierów w kontekście pokazu europejskiej jedności pisze agencja Bloomberg, a "Washington Post" podkreśla odwagę, jaką wykazali się przywódcy Polski, Czech i Słowenii, udając się do atakowanego Kijowa.
Niemiecki dziennik "Die Welt" skupia się na przedstawionym przez Jarosława Kaczyńskiego pomyśle utworzenia misji pokojowej NATO. Cytuje też wtorkową wypowiedź lidera chadeckiej CDU Friedricha Merza o tym, że jego partia z "największym szacunkiem obserwuje działanie polityków, którzy ponoszą także osobiste ryzyko, aby podkreślić solidarność nie tylko trzech krajów, ale i całej UE". Zapytany, czy jego zdaniem podobny krok podejmie kanclerz Niemiec Olaf Scholz, podkreślił, że taka podróż "z pewnością mogłaby być wzorem do naśladowania również dla innych".
CZYTAJ: Kaczyński: Potrzebna jest misja pokojowa NATO na Ukrainie
W oddzielnym komentarzu "Die Welt" przyznaje, że "(kraje) Europy Wschodniej ostatecznie miały rację w swoim sceptycyzmie wobec Rosji". "Od lat 90. państwa, które kiedyś żyły zdominowane przez ZSRR, ostrzegały przed odradzającą się Rosją i były (za to) wyśmiewane przez wielu na Zachodzie. Nawet po wojnie (na Ukrainie - PAP) w 2014 roku w szczególności Niemcy nadal arogancko zaprzeczały, jakoby ich zależność energetyczna od Rosji mogła pewnego dnia stać się problemem" - wskazuje gazeta.
"Fakt, że premierzy (krajów) Europy wschodniej podróżują teraz (do Kijowa) również w imieniu UE, powinien zatem symbolizować również to, że UE ufa Europejczykom z Europy wschodniej i może powierzyć im większą liczbę zadań kierowniczych w przyszłości w zakresie przedefiniowania stosunków Europy z Rosją" - komentuje "Die Welt". W ocenie dziennika podróż do Kijowa wymagała odwagi, a taki wyraz solidarności jest ważny dla morale Ukraińców.
"Bild" swój artykuł o podróży premierów tytułuje "Europa w najlepszym wydaniu" i również przypomina o ostrzeżeniach państw wschodniej części Europy w sprawie "zagrożeń dla kontynentu ze Wschodu". "(Byłe) państwa satelickie sowieckiego imperium nie zapomniały, że tylko jedność, siła i odwaga mogą zapewnić pokój" - komentuje.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwraca uwagę, że pomimo nakładania sankcji, dostarczania broni i głośnych słów sprzeciwu wobec wojny na Ukrainie zachodni politycy fizycznie pozostają poza granicami Ukrainy. Podróż premierów Polski, Czech i Słowenii "FAZ" ocenia jako wyjątkowe wydarzenie historyczne.
Według "Sueddeutsche Zeitung" wizyta przywódców w Kijowie to "niezwykła deklaracja" przypadająca na czas, "gdy w dyplomacji widać postępy w dążeniu do zakończenia konfliktu".
Brytyjski "Guardian" cytuje tweet Morawieckiego: "To tutaj, w targanym wojną Kijowie, tworzy się historia. To tutaj wolność walczy ze światem tyranii. To tutaj przyszłość wszystkich nas została rzucona na szalę. UE wspiera Ukrainę, która może liczyć na pomoc swoich przyjaciół – taką wiadomość przywieźliśmy dziś do Kijowa".
Z kolei "Independent" cytuje słowa premiera z jego wpisu na Facebooku: "W tak przełomowych dla świata chwilach naszym obowiązkiem jest być tam, gdzie wykuwa się historia. Bo nie chodzi o nas, tylko o przyszłość naszych dzieci, które zasługują, by żyć w świecie wolnym od tyranii".
"Daily Express" pyta, co mogłoby się zdarzyć, gdyby premierzy zostali zaatakowani w Kijowie. Podkreśla, że Polska, Czechy i Słowenia są członkami NATO, więc ewentualny akt agresji wobec szefów rządów tych państw mógłby oznaczać uruchomienie artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, który dotyczy zobowiązania sojuszników do wspólnej obrony.
BBC zauważa, że wszyscy trzej przywódcy w ostatnich tygodniach głośno opowiadali się za udzieleniem pomocy Ukrainie. Zauważa, że według Brukseli politycy nie dostali mandatu od Unii Europejskiej, ale unijni przywódcy wiedzieli o planowanej podróży. Jak podaje BBC, pomysł złożenia wizyty w Kijowie wyszedł od Polski.
Kolumbijskie W Radio ocenia, że celem podróży polityków do Kijowa było potwierdzenie poparcia dla suwerenności Ukrainy.
O podróży informują też w Hiszpanii sieć telewizyjna RTVE i agencja EFE, a dziennik "El Pais" pisze o przywódcach, którzy "przeciwstawiają się oblężeniu Kijowa, aby udzielić poparcia Zełenskiemu". Jednocześnie podaje, że od działań Polski, Czech i Słowenii "dystansuje się", a nawet "odcina", UE. Gazeta ostrzega, że taka podróż może przynieść "nieprzewidywalne konsekwencje dla Europy, zwłaszcza że trzy uczestniczące w niej państwa należą do NATO".
Dziennik "El Mundo" w środowym artykule wstępnym nazywa wizytę premierów w Kijowie "godnym pochwały gestem".
W ocenie portugalskiej telewizji SIC wizyta w Kijowie jest podobna do nieoczekiwanego pojawienia się byłego prezydenta Francji Francois Mitterranda na ulicach oblężonego Sarajewa w 1992 r. podczas wojny w byłej Jugosławii. Stacja wskazała, że tak jak tamta wizyta przeszła do historii jako gest solidarności z mieszkańcami stolicy Bośni i Hercegowiny, tak wtorkowa podróż trzech premierów do Kijowa stanie się ważnym wydarzeniem w historii konfliktu na Ukrainie.
Tytułem "Europa w Kijowie" opatrzył włoski dziennik "La Repubblica" relację z wizyty premierów w Kijowie. Według gazety pociąg, którym podróżowali, "rzucił wyzwanie oblężeniu" stolicy Ukrainy. "W podróży trzech premierów jest cała desperacja tych, którzy, patrząc na ukraińskie męczeństwo, chcieliby zrobić więcej, ale są świadomi, że mają związane ręce przez decyzje Zachodu, by nie angażować się bezpośrednio w zbrojną konfrontację z Moskwą" - pisze gazeta.
Francuski dziennik "Le Figaro" wskazuje, że wizyta szefów rządów jest jednocześnie symboliczna i konkretna.
O solidarności przywódców Polski, Czech i Słowenii pisze także szwedzki "Dagens Nyheter", a "Helsingin Sanomat", największy dziennik Finlandii, wskazuje, że "niebezpieczna podróż do Kijowa premierów trzech (krajów) UE może zahamować Władimira Putina, przynajmniej na chwilę".
O "niespodziewanej wizycie" i "pokazie solidarności" pisze także portal Euractiv.
CZYTAJ: Rosjanie właśnie przyznali się do Smoleńska?! Wiadomość do Kaczyńskiego budzi grozę
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Koniec Zielonego Ładu? Wszystko w rękach Trumpa
Niemiecka gospodarka jest "kaput". Mocna książka byłego redaktora Financial Times Deutschland
Policjant śmiertelnie postrzelił się na komisariacie w Szczucinie
Czarnek: Polacy zostali oszukani przez rząd Tuska - to rozczarowanie będzie widać w wyborach