Uzbrojony w karabin napastnik otworzył ogień raniąc śmiertelnie pracownika amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Transportu (TSA) na międzynarodowym lotnisku w Los Angeles. Napastnik został zatrzymany. W strzelaninie ucierpiało jeszcze siedem innych osób.
Wcześniej policja ewakuowała terminale 2 i 3. Wśród rannych znalazł sie również zamachowiec, który został postrzelony przez funkcjonariuszy.
Rzeczniczka portu Katherine Alvarado poinformowała, że lotnisko wstrzymało starty samolotów. Według AFP wstrzymane są również lądowania.
"Usłyszałem strzały z pistoletu, potem wszyscy zaczęli uciekać w stronę drzwi" - napisał na swoim Tweeterowym profilu jeden ze ze świadków strzelaniny Tory Bellecci.
Jak informuje CNN, do strzelaniny doszło około godziny 9:30 miejsowego czasu w okolicach jednej z bramek-wykrywaczy metalu. Telewizja CBS dodaje, że rozpoczął ją biały mężczyzna, który otworzył ogień do pasażerów z broni wyglądającej jak jakiś rodzaj strzelby. Zdaniem świadków oddał około 8-10 strzałów, a po nich w terminalu zapanowała panika. - Usłyszałem strzały z pistoletu, potem wszyscy zaczęli uciekać w stronę drzwi - relacjonuje jeden z nich.
Jako pierwszy informację o śmierci jednego z pracowników ochrony podał Los Angeles Times, jednak inne media nie potwierdzały tych doniesień.
Na zdjęciach opublikowanych przez lokalne stacje telewizyjne widać było sanitariuszy, którzy opatrywali policjantów. Nie wiadomo, co powodowało zamachowcem, ale po skutecznej akcji policji został aresztowany i osadzony w celi. O wydarzeniach w Los Angeles został już poinformowany prezydent Barack Obama.
mp, CNN, CBS, Fox News, Los Angeles Times, AFP, fot. Youtube/CNN