Wydalenie ośmiu dyplomatów rosyjskiej misji przy NATO, których uznano za "niezadeklarowanych oficerów wywiadu", nie miało związku z żadnym konkretnym wydarzeniem - przekazał w czwartek sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg. NATO musi być czujne wobec szkodliwych działań Rosji - dodał.
- Ta decyzja nie jest powiązana z żadnym konkretnym wydarzeniem, ale odkryliśmy, że są to niezadeklarowani, działający pod przykrywką agenci rosyjskiego wywiadu i, przynajmniej w Europie, od jakiegoś czasu obserwujemy wzrost szkodliwej aktywności Rosji; dlatego musimy zachować czujność - powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej.
Jak poinformował w środę jeden z urzędników Sojuszu, NATO wycofało akredytację ośmiu dyplomatom rosyjskiej misji, którzy byli "niezadeklarowanymi oficerami rosyjskiego wywiadu". Dodatkowo od końca października liczba dostępnych dla przedstawicieli Rosji akredytacji przy NATO zostanie zmniejszona z 20 do 10.
Kierujący komisją spraw zagranicznych niższej izby rosyjskiego parlamentu Leonid Słucki zapowiedział w środę, że Rosja odpowie na ten krok, a kierowane wobec dyplomatów zarzuty ocenił jako bezpodstawne.
Informacje z Kremla
Z kolei w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że działania NATO pokazują, że Sojusz wbrew własnym deklaracjom nie dąży do normalizacji stosunków z Rosją.
Stosunki między NATO a Rosją są napięte od czasu anektowania przez Moskwę w 2014 roku ukraińskiego Krymu - przypomina AP. Dodaje, że w ostatnich latach bezpośrednie rozmowy między stronami zostały jeszcze bardziej ograniczone, a wśród spornych tematów znajduje się m.in. rozwój broni nuklearnej przez Rosję i wtargnięcia jej myśliwców w przestrzeń powietrzną krajów NATO.