„To miły i kochający chłopak”. Tak o zamachowcu z Manchesteru mówi jego siostra. Uważa, że do zbrodni popchnęła go zemsta.
Według Jomany Abedi, siostry Salmana Abediego do zbrodni na niewinnych dzieciach sprowokowała go „niesprawiedliwość świata”, za którą uważał zrzucanie bomb, które zabijają dzieci na terenie Syrii. 18-letnia Jomana powiedziała dla „Wall Street Journal”, że jej brat na własne oczy widział cierpienie dzieci i to spowodowało, że targnął się na życie nie mających nic wspólnego z atakami w Syrii osób.
W obronie zamachowca staje też przyjaciel rodziny Abedich, który przypomniał, że w Syrii zginął też kolega Salmana, który został zabity ponoć na tle rasistowskim.
Zatrzymany w stolicy Libii, Trypolisie, brat domniemanego zamachowca z Manchesteru Salmana Abediego, Hashem, przyznał, że wiedział o planowanym ataku oraz że należy do Państwa Islamskiego (IS) - podały libijskie siły prewencyjne.
Urodzony w 1997 roku w Wielkiej Brytanii Hashem powiedział również, że przebywał w Wielkiej Brytanii w czasie, gdy trwały przygotowania do zamachu, oraz potwierdził, że jego brat także należał do IS.
Według libijskich sił prewencyjnych Hashem "był obserwowany od półtora miesiąca", a "zespoły śledcze dostarczyły informacji, według których przygotowywał on zamach terrorystyczny w stołecznym Trypolisie".
Zatrzymano go we wtorek wieczorem, w chwili gdy odbierał pieniądze wysłane mu przez Salmana.
- Według informacji brytyjskich służb, przekazanych władzom Francji, Salman Abedi, obywatel Wielkiej Brytanii libijskiego pochodzenia, prawdopodobnie był w Syrii - mówił w środę francuski minister spraw wewnętrznych Gerard Collomb, dodając, że Salman miał powiązania z Państwem Islamskim.