Codzienne gwałty i utrata okresu ze względu na głód, ciężkie warunki oraz stres - Koreanka Lee So Yeon zdradziła, jak wyglądała jej 9-letnia służba w czwartej największej armii świata.
41-letnia kobieta, która służyła w armii do 1992 roku opowiedziała BBC szokujące fakty o rzeczywistości w armii Korei Północnej. Do armii zaciągnęła się, uciekając przed głodem, który w latach 90. stał się w kraju poważnym problemem. W wojsku gwarantowano codzienne posiłki. - Tysiące kobiet zrobiło to samo. Wiele z nich padło ofiarą wyzysku, przemocy i handlu żywym towarem, właśnie z powodu głodu - tłumaczy w rozmowie z BBC ekspert ds. Korei Płn. Jieun Baek.
W armii So Yeon sypiała w jednym pomieszczeniu w niemal trzydziestoma koleżankami. W pamięci zostało jej smród potu, ponieważ można było się kąpać jedynie w lodowatej wodzie z górskiego strumienia. Kobiety spały na materacach wypełnionych łuskami ryżowymi, które absorbowały wszelkie zapachy, w tym także te nieprzyjemne. Obowiązki kobiet i mężczyzn były podobne, kobiety miały krótsze treningi, lecz - w przeciwieństwie do mężczyzn - musiały sprzątać, myć i gotować.
Po szczęściu miesiącach do roku kobiety przestawały miesiączkować, z powodu coraz mniejszych racji żywnościowych i stresu. Nie dostawały podpasek, więc codziennie musiały prać bawełniane wkładki. Niedawno Pjongjang - jak donosi BBC - ogłosił, że wszystkie oddziały kobiece dostaną środki higieniczne z "wyższej półki" marki Daedong.
Kobieta mówiła, że wiele jej koleżanek zostało zgwałconych, lecz sama nie została wykorzystana. Dowódca jej oddziału notorycznie wykorzystywał seksualnie podwładne. Od 2015 r. wszystkie Koreanki z Północy - po ukończeniu 18 lat - muszą odbyć siedmioletnią służbę wojskową.