Michaił Wanin, ambasador Rosji w Danii wie, dlaczego Szwedzi podnieśli alarm, gdy pod koniec zeszłego tygodnia rosyjski samolot wojskowy omal nie staranował w powietrzu pasażerskiego samolotu linii SAS.
– Obawiam się, że Szwedzi zbyt często odwiedzają Pusher Street – powiedział Wanin w rozmowie z dziennikarzem gazety "Berlingske". Zasugerował w ten sposób, że Szwedzi palą zbyt dużo marihuany. Pusher Street to miejsce w kopenhaskim osiedlu dzielnicy Christianshavn. Władze miasta nadały jej mieszkańcom legalny status niezależnej społeczności, stąd kwitnie tam handel narkotykiem.
Przypomnijmy, że w zeszły piątek rosyjski samolot wojskowy zbliżył się na niebezpieczną odległość do samolotu pasażerskiego szwedzkiego przewoźnika SAS. Samolot realizował lot z Kopenhagi do Poznania.
Gdy kontrolerzy lotu dostrzegli na radarach zagrożenie, wezwali pilota szwedzkiej maszyny do niezwiększania pułapu lotu.
W rejon incydentu poderwano szwedzkie myśliwce. Zidentyfikowały intruza jako rosyjski samolot zwiadowczy Ił-20.
– Szwedzkie władze twierdziły też, że widziały obcą łódź podwodną na swoich wodach terytorialnych. Ale jej tam nie było – dołożył Wanin, nawiązując do polowania szwedzkiej marynarki kilka tygodni temu na niezidentyfikowaną łódź podwodną w szwedzkich cieśninach.