Rosja zakazała wjazdu na swoje terytorium Janisowi Maizitisowi, szefowi łotewskiego Biura Ochrony Konstytucji (SAB) – poinformowała agencja BNS, powołując się na samego zainteresowanego. Zakaz ten objął także dwie inne osoby.
Łotewski MSZ uważa, że jest to odwet za zakaz wjazdu na Łotwę trójki artystów z Rosji.
Według agencji Maizitis, były prokurator generalny kraju, który jest odpowiedzialny za służby wywiadu i kontrwywiadu, powiedział, że umieszczenie jego nazwiska na tzw. czarnej liście nie utrudni mi wykonywania obowiązków służbowych.
BNS poinformowała też, że zakaz wjazdu do Rosji dotyczy również członka łotewskiego parlamentu Andrejsa Judinsa, Rosjanina z pochodzenia i znanego łotewskiego reżysera i aktora Alvisa Hermanisa.
Według premier Łotwy Laimdoty Straujumy "włączenie na listę Maizitisa, Hermanisa i etnicznego Rosjanina Judinsa oznacza, że ich opinia o wojnie i agresji na Ukrainie została usłyszana". Dodała, że trudno jest zrozumieć motywy działania Rosji.
– To są różni ludzie – szef Biura Ochrony Konstytucji, reżyser i deputowany – powiedziała.
Z kolei Judins powiedział agencji BNS, że nie otrzymał informacji o tym, że znalazł się na rosyjskiej czarnej liście. Dodał, że nie jeździ zbyt często do Rosji i sytuacja ta nie będzie dla niego problemem. Wyraził jednocześnie zdziwienie decyzją Rosjan.
– Nie zrobiłem niczego, co spowodowały nałożenie na mnie sankcji. To nie ma sensu – powiedział.
Rzecznik łotewskiego MSZ Karlis Eihenbaums tłumaczył, że jest to prawdopodobnie odwet za wydanie w lipcu zakazu wjazdu na Łotwę trzem gwiazdom rosyjskiej estrady. Na czarnej liście łotewskiego MSZ znaleźli się wtedy Oleg Gazmanow, wyróżniony tytułem Ludowy Artysta Federacji Rosyjskiej, Josif Kobzon, znany piosenkarz, który jest deputowanym do Dumy Państwowej Rosji, i Ałła Pierfiłowa, znana jako Walerija.
Cała trójka miała uczestniczyć w inspirowanym festiwalem Eurowizji konkursie "Nowa fala" w bałtyckim kurorcie Jurmała, który przyciąga tysiące wielbicieli muzyki i wykonawców z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.
MSZ Łotwy tłumaczyło, że rosyjscy wykonawcy estradowi "agresywnie" poparli zajęcie Krymu przez Rosję. Minister tego resortu Edgars Rinkeviczs mówił wtedy, że "ludzie, którzy rozpowszechniają pewien rodzaj opinii, nie są mile widziani w kraju członkowskim Unii Europejskiej".