Rosja może wstrzymać tłoczenie gazu przez terytorium Ukrainy do Polski
Pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Przemysłu Dumy Państwowej zaproponował ograniczenie lub całkowite wstrzymanie tłoczenia gazu przez terytorium Ukrainy do państw zaangażowanych w dostawy zwrotne z Rosji do tego kraju. Jednym z takich państw jest Polska.
Jeśli Europejczykom potrzebny jest gaz, to jako odbiorcy nie mogą dyktować, którą trasą chcą go otrzymywać
Propozycję tę Władimir Gutieniew, który w niższej izbie rosyjskiego parlamentu reprezentuje prokremlowską partię Jedna Rosja, zawarł w interpelacji deputackiej do prezesa Gazpromu Aleksieja Millera. Do dokumentu tego dotarł dziennik "Izwiestija", który w swym czwartkowym wydaniu informuje o jego treści.
Według moskiewskiej gazety deputowany prosi szefa Gazpromu o wyjaśnienie, czy prowadzone przez kraje Unii Europejskiej rewersowe dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę są zgodne z kontraktami koncernu z partnerami z UE. Proponuje on też "rozważenie celowości ograniczenia lub całkowitego wstrzymania tłoczenia gazu trasą ukraińską do państw zaangażowanych w dostawy zwrotne".
W dostawach rewersowych na Ukrainę uczestniczą Polska, Słowacja i Węgry. Polska część gazu z Rosji otrzymuje przez terytorium Ukrainy - w punkcie odbioru w Drozdowiczach.
W 2013 roku przez Ukrainę do Polski wpłynęło 3,8 mld m sześc. gazu - co stanowi około 24 proc. krajowego zużycia. W przypadku wstrzymania dostaw z tego kierunku Polska jest w stanie sprowadzić dodatkowe 2,3 mld m sześc. surowca z Niemiec dzięki tzw. rewersowi na gazociągu jamalskim. Teoretycznie możliwe jest też sprowadzenie dodatkowych 2 mld m sześc. przez terytorium Białorusi.
W swojej interpelacji Gutieniew zauważył również, że "ostatnio gwałtownie wzrosła liczba kierowanych do Komisji Przemysłu Dumy zapytań od wyborców dotyczących rosyjsko-ukraińskich relacji gazowych".
- Jeśli Europejczykom potrzebny jest gaz, to jako odbiorcy nie mogą dyktować, którą trasą chcą go otrzymywać. Proponowane kroki mogą poważnie zmotywować europejskich partnerów do realizacji projektu South Stream - podkreślił deputowany Jednej Rosji.
Liczący 3600 km gazociąg South Stream, to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiego ENI, mający zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Ma prowadzić z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. South Stream ma być kolejnym - po biegnącej przez Morze Bałtyckie magistrali Nord Stream - rurociągiem omijającym Ukrainę.
Poważne zastrzeżenia do tego projektu zgłosiła jednak Komisja Europejska. W grudniu 2013 roku KE zaleciła Bułgarii, Węgrom, Grecji, Słowenii, Chorwacji i Austrii renegocjację porozumień międzyrządowych z Rosją w sprawie South Stream, gdyż w jej ocenie są one sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym UE.
W opinii KE umowy te dają nadmierne prawa rosyjskiemu Gazpromowi, m.in. zarządzanie gazociągiem, wyłączny dostęp do niego czy ustalanie taryf przesyłowych. KE została upoważniona do prowadzenia w imieniu tych sześciu krajów rozmów z rosyjskim rządem w sprawie zmiany umów, ale na szczeblu politycznym negocjacje zostały zamrożone ze względu na działania Rosji na Ukrainie.
Na początku czerwca komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger uzależniał realizację planów budowy South Streamu przez Gazprom od postawy politycznej Rosji wobec kryzysu na Ukrainie.
"Izwiestija" zwracają uwagę, że interpelacja Gutieniewa zbiegła się w czasie z informacjami o wstrzymaniu dostaw zwrotnych rosyjskiego gazu na Ukrainę z Polski.
W środę Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) poinformowało, że Gazprom ograniczył o ponad 20 proc. dostawy gazu do Polski w stosunku do dziennych zamówień. W czwartek spółka dodała, że poprzedniego dnia do Polski wpłynęło o 45 proc. gazu mniej niż wynosiło dzienne zamówienie. W zaistniałej sytuacji polski Gaz-System czasowo wstrzymał przesył surowca na Ukrainę. Mniej gazu zaczęli dostawać też Słowacy i Niemcy.
Cytowany w środę przez agencję Interfax rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow poinformował, że odchylenia w wielkości dostaw gazu do Polski wynikają z konieczności zapełnienia rosyjskich podziemnych magazynów gazu. - Dostawy gazu we wszystkich kierunkach są realizowane przy uwzględnieniu posiadanych obecnie zasobów na eksport oraz trwającego zapełniania podziemnych magazynów gazu na terytorium Federacji Rosyjskiej - oświadczył rzecznik.
Kommiersant: Gazprom zademonstrował, jak może skutecznie wpływać na dostawy rewersowe surowca na Ukrainę z Europy
Komentując tę sytuację, czwartkowy "Kommiersant" konstatuje, że Gazprom zademonstrował, jak może skutecznie wpływać na dostawy rewersowe surowca na Ukrainę z Europy.
"Pod pretekstem niedoboru gazu niezbędnego do zapełnienia magazynów w Rosji monopolista odmówił przesyłania dodatkowych ilości Polsce, które stały jej się potrzebne z powodu niewielkiego ochłodzenia. W rezultacie Warszawa została zmuszona do wstrzymania rewersu. Jego wznowienie stoi pod znakiem zapytania" - relacjonuje moskiewski dziennik.
W ocenie "Kommiersanta", "jest to również sygnał pod adresem Brukseli mówiący o konieczności aktywniejszego rozwiązywania ukraińskiego problemu gazowego".
Gazeta przypomina, że "prezydent Rosji Władimir Putin i prezes Gazpromu niejednokrotnie określali dostawy zwrotne gazu na Ukrainę jako "prawnie wątpliwe" i zapowiadali położenie im kresu". "Prezes Gazpromu Aleksiej Miller w końcu czerwca mówił, że koncern zmniejszy dostawy surowca w kierunku tych stacji odbioru, które są wykorzystywane do rewersu na Ukrainę" - pisze.
"Kommiersant" odnotowuje, że Polska obiecała wznowienie dostaw zwrotnych na Ukrainę w ciągu dwóch dni. "Z danych Net4gas wynika, że w ostatnich trzech dniach Gaz-System próbował już zrównoważyć system w południowej Polsce za pomocą przepływu z Czech w ilości około 500 tys. metrów sześciennych na dobę, jednak tamtejsze moce przesyłowe są niewystarczające do pełnego przywrócenia rewersu" - przekazuje dziennik.
"Kommiersant" dodaje, że "jedynym istotnym źródłem gazu dla Polski, oprócz Rosji, jest rewers z Niemiec, jednak nie jest jasne, czy uda się go zorganizować w warunkach zmniejszenia dostaw za pośrednictwem magistrali Jamał-Europa". "W ten sposób rewersowi gazu na Ukrainę z Polski grozi zerwanie" - zaznacza rosyjska gazeta.
"Kommiersant" przytacza też opinię analityka rynku gazowego Aleksieja Griwacza, którego zdaniem "bieżąca sytuacja dowodzi, że bez rosyjskiego gazu system dostaw rewersowych na Ukrainę nie może funkcjonować".
CZYTAJ TAKŻE: