Mimo brutalnych prób stłumienia protestów Birmańczycy wychodzą na ulice, by demonstrować przeciw juncie. W Rangunie w poniedziałek tłum, mimo wprowadzenia godziny policyjnej, domagał się uwolnienia protestujących studentów otoczonych przez siły bezpieczeństwa w dzielnicy Sanchaung.
Na pierwszej linii protestów przeciw juncie są kobiety - relacjonuje AFP. W poniedziałek robotnice, nauczycielki, farmerki, studentki i intelektualistki wyszły na ulice birmańskich miast, by domagać się respektowania ich praw w Międzynarodowym Dniu Kobiet i uwolnienia przywódczyni kraju Aung San Suu Kyi, którą wojskowi przetrzymują w areszcie od dnia zamachu stanu - pisze AFP.
Kobiety stanowią ponad połowę protestujących, a ich flagą stały się tradycyjne spódnice „longyi", które noszone są jako sztandary i wywieszane w oknach na trasie marszy protestacyjnych. W Rangunie kobiety niosły transparenty wykonanie z „longyi" z napisem „Razem możemy zmienić świat".
AFP wyjaśnia, że posługiwanie się „longyi" jako flagą protestów czy tłem transparentów ma szczególne znaczenie, ponieważ lokalna legenda głosi, że mężczyzna, który przejdzie pod taką rozwieszoną spódnicą straci swą męską moc.
Sześć kobiet, które zabito podczas protestów uznano natychmiast za narodowe bohaterki Birmy - pisze francuska agencja.